Wsiadła do kabrioleta i odpaliła go tak szybko jak i zniknęła.
Nagle w drzwiach pojawiła się Lily.Moja piękna Lily.
Jak już wspominałem mnóstwo razy:Lily była piękną kobietą.Znałem ją od niedawna,ale byłem pewny,że kiedyś ją pokocham z całego serca.Że będzie dla mnie wszystkim i,że nigdy nie pokocham tak dziewczyny jak ją.
-Cześć-powiedziała nieśmiało.-Co tutaj robisz?-zapytała.
Zastanowiłem się.
-Sam nie wiem.-odparłem.
-Jak to?
Oparła się o drzwi i się uśmiechnęła.
-Wciąż o tobie myślę-przyznałem.
Uśmiech zszedł z jej twarzy.
-Nie powinnam,ale ja też.
W głębi serca naprawdę się niesamowicie cieszyłem.Ale musiałem nie dać się oprzeć emocją i być poważny.Stoi przede mną bardzo ważna kobieta,które już zawładnęła moimi myślami.
-Właśnie minąłeś się z moją dziewczyną-odparła spokojnie.
-Śliczna-przyznałem.
-To prawda,to cudowna kobieta.
-Kochasz ją?-spytałem.
-Tak.
-Poczułaś coś?Kiedy się całowaliśmy?
-Ja...nie wiem-powiedziała.
Zdenerwowało mnie to.
-To może się dowiesz?
Pocałowałem ją,kochałem jej wargi.Były takie cudowne.Ona była cudowna.Tak jak się spodziewałem odwzajemniła pocałunek.Mało tego wziąłem ją na ręce i zamknąłem drzwi.Powędrowaliśmy do jakiejś sypialni,prawdopodobnie dzieliła ją ze swoją dziewczyną.
Przerwałem pocałunek,a ona rozczarowana na mnie spojrzała.
-Poczułaś to-powiedziałem,bo miałem stu procentową pewność.
-Tak i tego się właśnie boję-powiedziała i spojrzała na mnie niewinnie.
-Dlaczego?
-Bo się zaręczyłam-odparła i zaczęła płakać.
-Spokojnie-próbowałem ją pocieszyć.
Sam się sobie dziwiłem.Nigdy nie byłem tolerancyjny,ale stało się.Naprawdę się stało,zaakceptowałem to,że istnieją na tym świecie osoby,które kochają tę samą płeć.Zawsze uważałem to za chore,ale myślę,że dobrze się stało.
-Za półtora miesiąca wyjeżdżam do Francji,tam biorę ślub.-powiedziała i rozpłakała się na dobre.
Załamałem się razem z nią.Dosłownie.
Po dwóch tygodniach dowiedziałem się wiele rzeczy o Lily.Naprawdę podziwiam to,że mimo tylu przejść daje sobie radę.Zaprzyjaźniłem się też z partnerką Lily,Hannah była niezwykle miłą osobą jak i atrakcyjną.Po tamtej rozmowie Lily powiedziała,że chce się ze mną przyjaźnić.Mówiła,że chce mieć mnie blisko ,ale nigdy nic między nami nie dojdzie.Wciąż miałem nadzieję,ale jak spoglądałem na związek Hannah i Lily wiedziałem,że to jednak nie możliwe.Obydwie były niezwykle w sobie zakochane.
-Ney,zaopiekujesz się Lily jak wyjadę na te 2 tygodnie?Bardzo się o nią boję.W nocy lunatykuje,może nawet wyjść na dwór i wpaść pod samochód.-powiedziała Hannah.
Byłem właśnie i nich w domu.Często je odwiedzałem.
-Oczywiście nie ma sprawy-powiedziałem.
-Dziękuję!-krzyknęła i rzuciła mi się na szyje.
-Dużo dla nas robisz,jestem ci mega wdzięczna-dodała.
-Jesteśmy przyjaciółmi-powiedziałem.
I kocham Lily.Tak,spokojnie się mogę do tego przyznać.Kocham ją.Mimo wszystko.
 ***
Przepraszam,że tak długo nie pisałam,zawsze tak mam,że mi się nie chce.Ale to nie przez to,że straciłam wenę,spokojnie :)
Rozdział krótki,ale jest ,do zobaczenia skarby <3 
 