niedziela, 3 lipca 2016

Rozdział Siódmy

Lily

Gdy się obudziłam byłam trochę...zmieszana?Tak!To było doskonale ujęte słowo,ale także miałam ogromnego kaca,więc od razu wstałam i chciałam się udać do kuchni po proszek na ból głowy.Jednakże spostrzegłam,że jestem naga,a kiedy się odwróciłam:zamarłam.
Moim oczom ukazał się Neymar,który zaraz potem się przebudził i był tak samo zaskoczony co można było odczytać z jego wyrazu twarzy.
-Co ja robię?-spytał.Liczyłam na to,że chociaż on będzie wiedział co się wydarzyło,ale chyba jednak nie mam na co liczyć.Mój los niestety znów się do mnie nie uśmiechnął.
-Nie mam pojęcia-przyznałam szczerze.Bo tak było,nie wiedziałam co się właśnie stało,ale wiem jedno:Nigdy więcej się tak nie spiję.
-Czy my..-urwał,bo mu przerwałam.
-Nie wiem!Nie myślmy o tym,okej?-spytałam.
-Jak to nie myśl?Spaliśmy ze sobą,a ty chcesz o tym zapomnieć?
-Może dlatego,że nic nie pamiętam z tej nocy-odparłam.-Boże,przecież ja niedługo biorę ślub-przyznaję.-Umówię się do ginekologa,on potrafi stwierdzić czy ze sobą spaliśmy.-dodaję.Chciałabym wiedzieć to tuż przed ślubem,żeby powiadomić o tym moją narzeczoną,która niedługo miała wrócić z podróży.
-Dobra-powiedział i wyszedł z ubraniami w ręku.Poszedł nagi,jego ciało jest seksownie nie przyznam,ale on się nigdy nie dowie,że tak myślę.Po moim cholernym trupie.I tak nie wiem co czuję,a co dopiero ,gdybym mu się przyznała.
Biorę długi i zimny prysznic podczas,którego sporo myśli,które co chwilę wędrują do mojego niby przyjaciela.Co jeśli faktycznie z nim spałam?Co zrobię? Powiem Hannah?Co ja gadam?Przecież nie mogłam się z nim przespać..a może?

Kiedy schodzę na dół do kuchni nie widzę nigdzie Neymara.Czuję ulgę,bo nie wiedziałabym jak się mam zachować w stosunku do niego.Był czas kiedy byłam pewna,że chciałabym tylko przyjaźni,ale Neymar momentami potrafił być taki słodki i uroczy,widziałam jak się stara.Nawet dla Hannah był miły,a ona nie dostrzegła tego,że mu się podobam.A może już nie?Może już mu się nie podobam?Czuję gulę w gardle,nie wiem dlaczego,ale czułabym się mega źle i totalnie zraniona,gdyby tak się stało.
Biorę proszek przeciwbólowy i popijam go wodą.Następnie dzwonie do ginekologa,który ma czas dopiero jutro o 10.To i tak dobrze,czasami potrafił umówić mnie na za tydzień,więc się cieszę.Hannah wraca za parę dni,więc zdążę się dowiedzieć jak było.Kiedy idę na górę wysuszyć włosy i znaleźć coś ogarniętego dla siebie,bo naprawdę nie mam głowy do mody dziś.
Wchodzę do sypialni i ścielę łóżko,a moim oczom ukazuje się prezerwatywa.Zamarłam,ale zastanawiałam się dlaczego nie jest zużyta skoro ze sobą spaliśmy?Teraz istnieje jeszcze większe prawdopodobieństwo,że ze sobą nie spaliśmy.Oddycham z ulgą i udaję się z radością do łazienki,aby wysuszyć włosy.Ta myśl naprawdę poprawia mi humor,jestem taka zadowolona,że nie zdradziłam Hannah,że rysuje mocniejszy makijaż i stwierdzam,że wyglądam naprawdę ślicznie.Zakładam do tego moją nową granatową sukienkę,którą kupiłam,gdy byłam na zakupach z Hannah.Bardzo spodobała jej się ta sukienka i powiedziała,że na niej nie będzie tak dobrze leżała jak na mnie,więc ją kupiłam.Gdy wychodzę na miasto na zakupy spożywcze dzwoni do mnie Hannah:
-Hallo?
-Hej Lily!Przepraszam,że w ogóle nie dzwonię,ale nie mam zbytnio czasu i teraz jest to samo.Dzwonię do ciebie,żeby cię powiadomić,że przyjadę za dwa dni,a potem wyruszamy.Tęsknie za tobą i nie mogę się doczekać aż cię w końcu zobaczę.
-Oh,Hannah kocham cię..-mówię
-Ja też cię bardzo kocham,ale muszę już lecieć,przepraszam,do zobaczenia wkrótce!-mówi i rozłącza się.
-Do zobaczenia -mówię sama do siebie,trochę smutna.
Cieszę się w sumie,że Hannah udało się skrócić swój pobyt,ale wciąż nie jestem pewna co do swoich uczuć i nie wiem co mam począć.
Kiedy wchodzę do mieszkania na kanapie w salonie siedzi Neymar.Zastygam.Nie wiem co mam zrobić,ale nagle on mnie dostrzega i wstaje.Zanoszę zakupy do kuchni i je rozpakowuję totalnie olewając jego obecność.Mimo to on idzie za mną.
-Żałujesz?-pyta.
-Czego?-odpowiadam pytaniem.
-Naszej nocy-mówi.O czym on gada?
-Przecież ze sobą nie spaliśmy-oznajmiam. 
-Spaliśmy,przypomniałem sobie-odrzeka.Jak to możliwe?Przecież prezerwatywa była nie używana.
-Dlaczego kłamiesz?-pytam.
-Ja kłamię?
-Tak,kłamiesz,znalazłam nieużywaną prezerwatywę-mówię z triumfalnym uśmiechem.
-Jeśli będziesz chciała poznać jak naprawdę było,daj znać-oznajmia i wychodzi zostawiając mnie samą.Jestem zaskoczona jego zachowaniem,a może jednak ma rację?Podpowiada mój wewnętrzny głosik.Nie,nie ma,podpowiada mi ten drugi i tego właśnie się trzymam.

Następnego ranka zrobiłam sobie śniadanie,wzięłam prysznic i wysuszyłam włosy.Postanowiłam,że dzisiaj założę białe spodnie i krótką,granatową bluzkę sięgającą mi do pępka.Nie chciało mi się jakoś specjalnie stroić więc założyłam do tego białe trampki.Miałam dość szpilek po ostatniej imprezie,której nie pamiętam,ale coś czuje,że z parkietu nie schodziłam...
Kiedy wyszłam z mieszkania ruszyłam do mojego samochodu,który Hannah mi kupiła.Czasami czułam się źle,że to ona mnie utrzymywała,ale jej to nie przeszkadzało.Co jeśli okaże się,że jednak spałam z Neymarem ,jak Hannah na to zareaguje?
Nie chciałam o tym myśleć,ale rozważałam te opcje.Nie wiem,nie pamiętam co się tej nocy wydarzyło,ale mam nadzieję,że nic i,że moje stosunki z Neymarem wrócą do normy i,że znowu będziemy się przyjaźnić jak kiedyś.Ale czy tego chce?Chcę się z nim tylko przyjaźnić?A może chcę czegoś więcej?Prawda jest taka,że w jego obecności czuję się bezpieczna i pewna siebie.Nie wstydzę się przy nim mylić czy coś źle zrobić.Niestety,nie czuję tego przy Hannah,co się ze mną do jasnej cholery dzieje?
 Kiedy docieram do budynku,gdzie mój ginekolog pracuje wychodzę niezgrabnie z samochodu.Wchodzę do środka i od raz pukam,jestem punkt 10,więc to robię.
-Dzień Dobry-mówię z uśmiechem.
-Witaj Lily-odpowiada ten sympatyczny mężczyzna.-Coś się stało?Dzwoniłaś z takim lękiem...
-Nie,po prostu.Byłam na imprezie,na której się nieźle spiłam,a rano się obudziłam z kolegą w łóżku..
-Przecież jesteś..
-Wiem-przerywam mu.
-No cóż,sprawdźmy to.
Po jakimś czasie lekarz w końcu mówi:
-Tak,w ostatnim czasie uprawiałaś seks.
Poczułam gulę w gardle.Zdradziłam Hannah.Zdradziłam Hannah.Zdradziłam Hannah.Zdradziłam Hannah.Ale,w sumie zrobiłam to nieświadomie,bo gdybym była świadoma w życiu bym tego nie zrobiła,prawda?
-yyy dobrze,dziękuję.-powiedziałam,ubrałam się i galopem wyszłam z gabinetu.Od razu zadzwoniłam do razu zadzwoniłam do Neymara.
-Hallo?-usłyszałam po drugim sygnale.
-Hej,możemy się spotkać?-zapytałam.
-Oczywiście,mogę do ciebie przyjechać za pół godziny.
-Świetnie-powiedziałam i rozłączyłam się.Natychmiast pojechałam do mieszkania,które już niebawem pewnie nie będzie moim mieszkaniem,bo Hannah od razu mnie stąd wyrzuci.Bo tak pewnie będzie prawda?
Po paru minutach Neymar wchodzi do salonu i siada naprzeciwko mnie.
-Po co chciałaś się spotkać?-zapytał,ale ja wiedziałam,że on wie dlaczego.Tylko się tak zgrywał,byłam tego w stu procentach pewna.
-Opowiedz mi,opowiedz mi co się wydarzyło-odparłam.
-No cóż,nie pamiętam dokładnie tej nocy,tylko urywki-mówi.-Ale pamiętam,że chciałaś ,żebym poszedł z tobą na górę,więc poszedłem.Byliśmy totalnie pijani.Chciałaś ze mną uprawiać seks,na początku byłem przeciwny,ale ty...zaczęłaś się rozbierać.
-Dlaczego znalazłam nie zużytą prezerwatywę?-zapytałam,bo cholernie chciałam znać odpowiedź na to pytanie.
-Ponieważ chciałaś to robić bez-odrzekł.
-Bez?!I ty mi na to pozwoliłeś?A co jeśli...co jeśli jestem w ciąży?-pomyślałam i powiedziałam.
-Byłem pijany,z resztą ty też,to nie jest tylko moja wina-powiedział,a ja przyznałam w głowie mu racje.To nie jest przecież jego wina.Ja też była nachlana w trzy dupy i jak on to ujął to ja chciałam uprawiać seks.Szkoda tylko,że nie pamiętam swojego pierwszego razu z mężczyzną.
-Przepraszam-mówię.
-Ja też-odrzeka.
Przytulam go.Bez powodu.Oboje popełniliśmy błąd i zdaję sobie z tego sprawę,oboje jesteśmy winni.
-Wiesz,że cię kocham?-pyta Ney.
-Co?-wstaję.
-Kocham Cię,już od dawna.Właściwie to zakochałem się w tobie od pierwszego wejrzenia-odrzekł.-Nigdy nie sądziłem,że to możliwe-dodaje.
Nie wierzę w jego słowa,jednakże,ja też do niego coś czuję tylko,że nie jestem pewna czy to miłość.
-Ja ciebie chyba też-mówię szeptem jednakże on to słyszy i uśmiecha się do mnie.Nie wiem czy dobrze zrobiłam mówiąc mu,co czuję,ale chyba dobrze się stało.
***
Tradycyjnie przepraszam za to,że długo nie pisałam i,że nie była aktywna.Wiem,że zawsze obiecuję poprawę i w tym przypadku też tak jest.Zupełnie jak przy spowiedzi nie?
Co sądzicie?Przepraszam,nie wiem co się dzieje z czcionką :(

piątek, 8 kwietnia 2016

Rozdział Szósty

-Ile wypiłaś?-zapytałem ją,bo niemożliwe było,aby wypowiedziała takie słowa na trzeźwo,zwłaszcza jeszcze,że niedługo miała wziąć ten cholerny ślub.
-Oj dwa kieliszki,bez przesady-powiedziała i zaczęła chichotać.
-Widzę,że dla ciebie nawet dwa kieliszki to za dużo-zaśmiałem się.
-Bez przesady.
-Z.
-Ygh-powiedziała.
-Pójdę się położyć,uważaj na siebie-rzekłem i wyszedłem.-Dobranoc-dodałem zanim zamknąłem drzwi.

-Dobranoc-wyszeptałam.Wiem,że może zwariowałam.Może to wino dało mi siwe znaki,no ale trudno.Powiedziałam to co myślę.Alkohol może i sprawia,że robimy jakieś głupoty,ale dzięki niemu nie odważylibyśmy się tego zrobić,a mi właśnie dodał odwagi.Nie sądzę,że to było głupie,chociaż biorąc pod uwagę to,że niedługo będę miała ślub to chyba trochę jest,ale mniejsza.

Wyszłam z jacuzzi i założyłam na siebie ręcznik.Następnie pomaszerowałam do swojej i Hannah sypialni.Weszłam do swojej garderoby i się przebrałam w piżamę.Zerknęłam na zegarek,który wskazywał godzinę dopiero 21.11.Miałabym tak wcześnie pójść spać?
Odetchnęłam głęboko i się zastanowiłam.
Stwierdziłam,że włączę sobie mój ulubiony serial czyli Pamiętniki Wampirów.Dawno nie oglądałam,a mam do nadrobienia sporo odcinków.
Położyłam się i zaczęłam oglądać,obejrzałam chyba z trzy odcinki,po czym wyłączyłam laptopa i położyłam się spać.


Następnego dnia obudziły mnie promienie słoneczne.Była niedziele,mega słoneczna niedziela,właśnie dzięki takim dniom na mojej twarzy widniał uśmiech.Powędrowałam do swojej garderoby i założyłam sukienkę w kwiatki.Zajrzałam do pokoju gościnnego,w którym miał przez kilka dni spać Ney i uśmiechnęłam się.Tak słodko wyglądał jak śpi..,wgl jest słodki..STOP.
Zeszłam na dół zrobiłam jajecznicę, no nie powiem,że idealną kucharką to ja nie jestem.Z resztą żadna ze mnie kucharka,ale mniejsza.Kiedy nałożyłam na talerze zauważyłam Neymara schodzące po schodach.Super,nie musiała go budzić.Bałam się,że obudzę księcia z bajki.
-Dzień Dobry-przywitałam się.
-Hej-odparł i zobaczyłam błysk w jego oczach,jak zobaczył śniadanie.-Dziękuję-powiedział i zabrał szybko talerz.
-Spoko.
-Ty...pamiętasz co wczoraj do mnie powiedziałaś?-spytał kiedy już zasiadliśmy przy stole.
-Tak-odparłam,bo doskonale to pamiętałam i nie żałuję tego.
-I?-zapytał.
-Co?
-Nic.
-No dobra.
-Co dzisiaj robisz?-spytał.
-Umówiłam się z Samanthą na kawę.
-Ok.Ja zaraz też lecę,wrócę o 18 ok?
-No spoko.

Wparowałem do klubu golfa do,którego zaprosił mnie Dani.
-Nareszcie!-krzyknął,gdy od razu mnie zauważył.Spojrzałem na zegarek.
-Czekasz tylko 4 minuty-odparłem.
-O 4 za dużo.
-No jak chcesz,a tak w ogóle to co ci odwaliło z tym golfem?Dobrze się dzisiaj czujesz?
-Chciałem zrobić i nauczyć się czegoś czego na co dzień nie robię i tak,czuje się wyśmienicie.
-No  jak chcesz.
Kiedy byliśmy przy pierwszym dołku Dani do mnie zagadnął:
-Spotykasz się z Lily Collins?-zapytał mnie i się uśmiechnął.
-Nie.
-Nie no stary,jeśli chciałeś to przede mną ukryć to się nie przejmuj,każdy się kiedyś musi ustatkować.-powiedział w ogóle nie wierząc w moje słowa.
-Przyjaźnimy się.
-Przyjaźnimy-przedrzeźniał mnie Dani.
-Na prawdę.
-Stary,kiedy ty się z jakąś laską zaprzyjaźniłeś?W szkole?
-Ale na serio mówię-powiedziałem i się zamachnąłem.Jak zwykle ,spudłowałem.
-Czyli,że ci się nie podoba?-zapytał mnie.
-Podoba.
-Więc?
-Ona ma kogoś.
-Ops-powiedział Dani.-Zakochana?
-Niedługo bierze ślub.
-O ja pierdole,a już myślałem,że to ta jedyna.Jak o niej wspomniałem widziałem ten błysk w twoich ślepiach i ogółem jakoś zachowujesz się ostatnio dojrzale,aż niepodobne do ciebie.Kochasz ją,prawda?
-Prawda-odrzekłem i napiłem się wody.
-Tego kwiatu jest pół światu-powiedział Dani poważnie,ani trochę się nie zaśmiał.To był prawdziwy kumpel,nie śmiał się ze mnie,gdy miałem poważny problem,pomagał mi.
-Właśnie dobrze wiesz ile miałem kobiet i myślę,że zauważyłeś,że żadną się tak mega nie zainteresowałem.
-Ona wie,że na nią lecisz?-uśmiechnął się i uderzył kijem.
-Wie,że mi się podoba.
-A ty jej?
-Nie wiem.
-Na pewno.
Zamyśliłem się.Dani nie wie,że moja wybranka woli dziewczyny,i wolę żeby nie wiedział.Niby był teraz poważny i starał się mi pomóc,ale wiem,że zaraz by wszystkim rozgadał i,że by się ze mnie śmiał gdybym mu powiedział ,że zakochałem się w lesbijce.

Około 18 wróciłem do domu Hannah i Lily.W domu panowała cisza.Postanowiłem to zmienić.Puściłem głośno muzykę,a chwilę później zjawiła się tu Lily.
-Robimy imprezę?
-Co?Tutaj?-wykrzyczała.
-Tutaj.
-No dobrze.
Z dwie godziny później w domu Lily panował okropny harmider,przeszło tutaj tornado,dosłownie.Muzyka była tak głośna,że nawet sąsiedzi przyszli się skarżyć,mimo iż sąsiedzi Lily mieszkali z 300 m od domu.Lily miała wokół święty spokój,zazdrościłem jej tego.
Jak na razie nie wypiłem nic i ogromnie się z tego cieszę.Lily zniknęła mi gdzieś z oczu na parę minut,ale potem się zjawiła.Tak,nie potrafiłem spuścić jej z oczu,wyglądała tak ślicznie.
-Jak się bawisz?-spytałem.
-Jest ok,pijemy?Zamierzam zapomnieć o Hannah.-odparła.
-Coś się stało?
-Nie,nic.
Podeszliśmy do barmana(nasza impreza była super zorganizowana).Zamówiliśmy po mocnych drinkach,a parę minut później już mi się kręciło w głowie,wydawało mi się ,że Lily też....

Rano,gdy się obudziłem w sypialni Lily nie wiedziałem co się dzieje.Leżałem nagi,bałem się spojrzeć w lewo...
***
Podoba się rozdział?Bo mi bardzo ,już się biorę za pisanie następnego aż i mam nadzieję,że nie możecie się doczekać :)

sobota, 26 marca 2016

Rozdział Piąty

Tak tak,wiem.Minęło sporo czasu od mojego poprzedniego posta.Jest mi z tego powodu bardzo przykro,ale to tylko z powodu laptopa.Biedaczek już słabo chodzi,a nie chcę się logować w googlach na mamy lub brata laptopie.Myślę,że mnie rozumiecie i będziecie zadowolone z rozdziału :) Wesołych świąt kochane <3


 Ten dzień miał być cudowny.Chciałem spędzić z Lily niesamowite chwile.Hannah wczoraj wyjechała do Mediolanu,a ja już rozmyślam jak mogę spędzić te cudowne chwile z Lily.Wiem,że jestem samolubny,ale muszę się nią nacieszyć.Chciałbym jeszcze kiedyś skosztować tych cudownych warg,nawet chcę czegoś więcej.

Właśnie wróciłem z treningu i wszedłem do domu Lily i Hannah.Rozejrzałem się po domu i wyjrzałem przez okno.Lily leżała na leżaku i czytała książkę.Była taka cudowna ,taka..wyjątkowa.Uwielbiałem ją,uwielbiałem wszystko co robiła,uwielbiałem każdy zakątek jej ciała.

Położyłem się na leżaku obok niej.Nie była zaskoczona moim widokiem,uśmiechnęła się i spytała:
-Jak na treningu?
-Męcząco-odparłem i odwzajemniłem uśmiech.
-Czyli jak zawsze.
-Owszem.Co dzisiaj robisz?
-Czytam.
-Może przyszłabyś na mecz?Gramy dzisiaj z Celtą,czułbym się lepiej,gdybym mógł na ciebie spojrzeć podczas meczu.
-Skoro tak to dobrze,przyjdę.
-Dziękuję.

Parę godzin później siedziałem w szatni i pisałem sms-a do Lily.Była totalnie zagubiona,bo była pierwszy raz na meczu,a kompletnie się nie znała.Rozumiałem ją.Niestety nie przyszła dzisiaj na mecz żadna małżonka moich kolegów,więc na te wsparcie też nie mogła liczyć.Czasami miałem wrażenie,że stresuje się bardziej ode mnie a w końcu to ja miałem grać mecz za 35 minut.Ale w sumie,była to kobieta tak cudowna,że tutaj przyszła,że wiedziałem,iż ten mecz będzie cudowny.

Kiedy wyszedłem z chłopakami na murawę od razu zacząłem się za nią rozglądać.Kiedy ją ujrzałem uśmiechnąłem się do niej,a ona mi pomachała.CUDOWNA!

Mecz nie był łatwy,ale trudny też nie.Prawie w ogóle piłka nie docierała do napastników z naszej drużyny.A już w ogóle do mnie.Pierwsze piętnaście minut było męczące,ale i tak udało nam się w 16 minucie meczu sprowokować rzut karny.Do niego oczywiście do niego podchodzi Messi.Wszyscy liczą na to,że trafi w końcu Messi robi to profesjonalnie,mimo iż zdarzały mu się wpadki.I taka wpadka właśnie się wydarzyła.Razem z Suarezem spojrzeliśmy na siebie,ale nic nie mogliśmy zrobić.Wynik nadal się nie zmienił.

Druga połowa zapowiadała się zawzięcie zwłaszcza,że możemy stracić punkty i do u siebie,a Real gonił nas jak wryty.Gdy wychodziliśmy z szatni spojrzałem na Lily i ponownie się uśmiechnąłem.Przyrzekłem sobie,że to wygramy.Musimy.

W 72 minucie Rakitic wziął wszystko na swoje plecy i przeleciał z piłką 10 metrów i nikomu nie podając uderzył nogą w piłkę,która powędrowała pomiędzy nogami bramkarza i w ten oto sposób,dał na prowadzenie!Kibice zaczęli śpiewać,spojrzałem przelotnie na Lily i widziałem,że ona też śpiewa.Zaśmiałem się.
Nie zdążyliśmy się zbytnio nacieszyć,bo już trzy minuty później było po 1.I znowu ten stres,presja.Wszystko naraz,niewiarygodne.

W drugiej minucie doliczonego czasu wkurwiłem się i podałem piłkę do Suareza,który zarazem mi ją,a ja od razu oddałem strzał na bramkę.Bramkarz zdecydowanie się tego nie spodziewał i znowu prowadziliśmy.Tak też skończył się mecz z wynikiem 2:1.Byłem z siebie zadowolony.

-Stary idziesz z nami na imprezę?-spytał Dani.
-Jestem zajęty-odparłem.
-Z którą laską?
-Nie ważne.
-Ważne,chce wiedzieć.
-Nie,nie chcesz.
-Wszystko dobrze?Od jakiegoś czasu dziwnie się zachowujesz,dawno cię z żadną dziewczyną nie widziałem.Mam nadzieję,że tylko dlatego,żeby media się nie dowiedziały,że bzykasz się co chwilę z inną.
-Nie bzykam się z żadną-odparłem.
-Co?
-To co słyszysz.
-Czyli,że jednak coś się z tobą dzieje.
-Nie.
-Owszem,tak!
-Oj za dużo myślisz-powiedziałem i wyszedłem.
-Na parkingu czekała na mnie Lily i jak mnie zobaczyła odsłoniła swoje piękne zęby i uśmiechnęła się.Często to robiła i to w niej uwielbiałem.Kochałem wnet.
-Jak tam na meczu?-zapytałem.
-Cudownie się bawiłam.Mimo iż nie miałam towarzystwa,ale oglądanie ciebie grającego w piłkę przez tyle czasu,jest naprawdę super.
-Cieszę się.
-To co robimy?
-Jestem zmęczony,chciałbym po prostu pójść spać.
-No dobrze,rozumiem.

Kiedy dojechaliśmy do domu Lily ruszyłem do łazienki i wziąłem kąpiel.Kiedy wyszedłem spod prysznica odechciało mi się spać i zacząłem szukać Lily.Jak się okazało była w saunie.Zapukałem i wszedłem do środka.Często tak robiłem.Było wystarczająco piany,która zasłaniała jej ciało więc mogłem wejść do środka.Z resztą z Hanną też zaglądałem.
-Jak się czujesz?-spytała i napiła się łyka wina.-Chcesz?
-Pewnie-wziąłem drugi kieliszek,który był pusty i wlałem wina.Najwyraźniej wiedziała,źe przyjdę.-Czuję się już dobrze,zimny prysznic nastawił mnie do pionu.
-To dobrze-odparła.-Mam nadzieję,że jeszcze kiedyś pójdę na mecz do ciebie,było zajebiście.
-Oczywiście,że tak!Będziesz mogła razem z Hanną.-powiedziałem,a uśmiech z jej twarzy nagle znikł.-Coś nie tak?
-Nie,wszystko jest okej.Tylko..
-Tęsknisz za nią.
-Nie.
-To co?
-Boję się.
-Czego?
-No,że mnie zdradza.Co prawda ja nigdy tego nie zrobiłam i wierzę,że ona też,ale coś w głębi serca podpowiada mi,że nie jest ze mną uczciwa.
-Może się mylisz.
-Oby.
-Na pewno.
-Ney..-urwała.
-Tak?
-Wejdziesz tutaj do mnie?-zapytała,a jej propozycja mnie zaskoczyła.-Nagi.

***
SZOK,wiem.

sobota, 6 lutego 2016

Rozdział Czwarty

-Lily!-krzykneła urocza blondynka.-Ja właśnie wychodzę,ale zostawiam pana w dobrych rękach-powiedziała i szybko wyszła.
Wsiadła do kabrioleta i odpaliła go tak szybko jak i zniknęła.
Nagle w drzwiach pojawiła się Lily.Moja piękna Lily.
Jak już wspominałem mnóstwo razy:Lily była piękną kobietą.Znałem ją od niedawna,ale byłem pewny,że kiedyś ją pokocham z całego serca.Że będzie dla mnie wszystkim i,że nigdy nie pokocham tak dziewczyny jak ją.
-Cześć-powiedziała nieśmiało.-Co tutaj robisz?-zapytała.
Zastanowiłem się.
-Sam nie wiem.-odparłem.
-Jak to?
Oparła się o drzwi i się uśmiechnęła.
-Wciąż o tobie myślę-przyznałem.
Uśmiech zszedł z jej twarzy.
-Nie powinnam,ale ja też.
W głębi serca naprawdę się niesamowicie cieszyłem.Ale musiałem nie dać się oprzeć emocją i być poważny.Stoi przede mną bardzo ważna kobieta,które już zawładnęła moimi myślami.
-Właśnie minąłeś się z moją dziewczyną-odparła spokojnie.
-Śliczna-przyznałem.
-To prawda,to cudowna kobieta.
-Kochasz ją?-spytałem.
-Tak.
-Poczułaś coś?Kiedy się całowaliśmy?
-Ja...nie wiem-powiedziała.
Zdenerwowało mnie to.
-To może się dowiesz?
Pocałowałem ją,kochałem jej wargi.Były takie cudowne.Ona była cudowna.Tak jak się spodziewałem odwzajemniła pocałunek.Mało tego wziąłem ją na ręce i zamknąłem drzwi.Powędrowaliśmy do jakiejś sypialni,prawdopodobnie dzieliła ją ze swoją dziewczyną.
Przerwałem pocałunek,a ona rozczarowana na mnie spojrzała.
-Poczułaś to-powiedziałem,bo miałem stu procentową pewność.
-Tak i tego się właśnie boję-powiedziała i spojrzała na mnie niewinnie.
-Dlaczego?
-Bo się zaręczyłam-odparła i zaczęła płakać.
-Spokojnie-próbowałem ją pocieszyć.
Sam się sobie dziwiłem.Nigdy nie byłem tolerancyjny,ale stało się.Naprawdę się stało,zaakceptowałem to,że istnieją na tym świecie osoby,które kochają tę samą płeć.Zawsze uważałem to za chore,ale myślę,że dobrze się stało.
-Za półtora miesiąca wyjeżdżam do Francji,tam biorę ślub.-powiedziała i rozpłakała się na dobre.
Załamałem się razem z nią.Dosłownie.


Po dwóch tygodniach dowiedziałem się wiele rzeczy o Lily.Naprawdę podziwiam to,że mimo tylu przejść daje sobie radę.Zaprzyjaźniłem się też z partnerką Lily,Hannah była niezwykle miłą osobą jak i atrakcyjną.Po tamtej rozmowie Lily powiedziała,że chce się ze mną przyjaźnić.Mówiła,że chce mieć mnie blisko ,ale nigdy nic między nami nie dojdzie.Wciąż miałem nadzieję,ale jak spoglądałem na związek Hannah i Lily wiedziałem,że to jednak nie możliwe.Obydwie były niezwykle w sobie zakochane.

-Ney,zaopiekujesz się Lily jak wyjadę na te 2 tygodnie?Bardzo się o nią boję.W nocy lunatykuje,może nawet wyjść na dwór i wpaść pod samochód.-powiedziała Hannah.
Byłem właśnie i nich w domu.Często je odwiedzałem.
-Oczywiście nie ma sprawy-powiedziałem.
-Dziękuję!-krzyknęła i rzuciła mi się na szyje.
-Dużo dla nas robisz,jestem ci mega wdzięczna-dodała.
-Jesteśmy przyjaciółmi-powiedziałem.
I kocham Lily.Tak,spokojnie się mogę do tego przyznać.Kocham ją.Mimo wszystko.
 ***
Przepraszam,że tak długo nie pisałam,zawsze tak mam,że mi się nie chce.Ale to nie przez to,że straciłam wenę,spokojnie :)
Rozdział krótki,ale jest ,do zobaczenia skarby <3
 
 
 

poniedziałek, 11 stycznia 2016

Rozdział Trzeci

Siedziałem i myślałem,nadal byłem w szoku.Po prostu nie mogłem dopuścić to do myśli,że Lily woli dziewczyny.Po dłuższej chwili się odezwałem.
-Ale odwzajemniałaś pocałunki.
Spojrzałem na nią,stresowała się czymś.Czy jej oczy mogły kłamać?
-Nie wiem-odpowiedziała cicho.
-Jak to nie wiesz?!
-Wiem,że to ci się może wydawać dziwne,ale zawsze wolałam się całować z dziewczynami,z chłopakami nigdy nie poczułam tego czegoś-przyznała.
-A teraz?
Nie odpowiadała.
-Jak było teraz?!-spytałem troszeczkę głośniej,wyraźnie zdenerwowany.
-Sama nie wiem-powiedziała znowu cicho.
-Jak możesz nie wiedzieć?!?!-krzyknąłem,a ona się przestraszyła.
Widać,że nie gotowała się do odpowiedzi,więc po prostu zacząłem się ubierać i po chwili wyszedłem,zostawiłem ją samą.


Następnego dnia byłem mega zmęczony.Jednakże osoba,która właśnie do mnie dzwoniła tego nie rozumiała i dodzwaniała się do mnie już dobre pół godziny.W końcu postanowiłem odebrać.
-Hallo?-spytałem wciąż zaspany.
-No hej,kochanie!Miałeś do mnie zadzwonić w sprawie dzisiejszej kolacji..-odezwała się Britney.
-A no,byłem zmęczony-przyznałem.
-Dobrze,no więc jak?-zapytała.
-Raczej mogę pójść.
Od razu pomyślałem o tym,że to by była dobra okazja,aby zerwać z tą cholerną babą.O niczym innym nie marzę.
-Parę dni temu otworzyli nową restaurację,wiesz o którą mi chodzi?-zapytała.
-Tak,tak wiem.-odpowiedziałem.
-Super to podjedziesz po mnie o 19?-spytała.
-Pewnie-odpowiedziałem.
-To do zobaczenia!-powiedziała,a ja się rozłączyłem.
Britney poznałem parę miesięcy temu,zapoznała nas moja koleżanka.Britney od razu mi się spodobała,ale po tym czasie zauważyłem,że jest pusta i myśli tylko o sobie.Nie cierpię jej.
 No cóż,pora wstać z łóżka,zerknąłem na zegarek była godzina 11.23.Dzisiaj treningu nie miałem(na szczęście).Zszedłem na dół i coś zjadłem ,a następnie udałem się pod prysznic.Całą noc  nie mogłem spać przez tę kobietę,co mam teraz zrobić?Zapomnieć?Tak,to jest najlepsze rozwiązanie!


Parę godzin później wyszedłem z domu i ruszyłem do samochodu.Cały czas układałem sobie jak to wyjaśnić Britney,że nie chcę już z nią być.Ta kobieta była głupia,więc nie wiem czy by się zorientowała,że z nią zrywam,ale okej.
Kiedy podjechałem pod jej mieszkanie Britney błyskawicznie wyszła i wsiadła do samochodu.
-Cześć misiu pysiu!-powiedziała i pocałowała mnie,namiętnie.Nie zdążyłem zareagować,a położyła dłoń na moich kolanie,postanowiłem się od niej szybko oderwać.
-Hej-powiedziałem i ruszyłem.
Całą drogę grała muzykę dość głośno,bo nie chciałem rozmawiać z Britney,lecz kiedy już dojechaliśmy musiałem ją zciszyć.
Wysiedliśmy z samochodu i weszliśmy do środka,usiedliśmy przy zarezerwowanym stoliku.
-Pięknie tu-powiedziała Britney.
-Mnie też się podoba-odparłem.
Kiedy zamówiliśmy,Britney zaczęła opowiadać jak to cudownie jest u niej w mieszkaniu po remoncie.
-..musisz tam wpaść-powiedziała i puściła i oczko.
-Właściwie to chciałbym ci coś powiedzieć-zacząłem.
-Ja też-powiedziałam.-Ale ty pierwszy.
-Nie,nie,nie ma sprawy,ty pierwsza-powiedziałem.
-Więc...jesteśmy już razem parę  miesięcy i..-urwała,a ja miałem nadzieję,że może jej też nie odpowiada ten związek.
-I?-zapytałem.
-Może byś mi się oświadczył?-spytała.A mnie zamurowało.Ona mówi serio?Jejuu,co za baba.
-Serio?-zapytałem.
-Serio,wiesz czuję do ciebie to coś i wierzę,że ty do mnie też,strasznie do siebie pasujemy,mega mnie pociągasz,a ja widzę w twoich oczach,że ja ciebie też-powiedziała.
Właściwie to..-urwałem,bo siadła mi na kolanach i zaczęła całować.Cholera!Wiadomo,odwzajemniałem pocałunki,ale w sumie żałuję.
Kiedy się jej wyrwałem ta szepnęła:
-Na górze jest hotel.
-Ale...-znów mi przerwała.
-Za 20 minut,w pokoju nr.116-powiedziała.
To było zaplanowane.Wiedziałem!
Zostałem sam na krześle i zastanawiałem się co robić.Kurde!Co za wariatka!
Udałem się na zewnątrz,spotkałem tam śliczną brunetkę,która paliła papierosa.
-Chcesz?-spytała.
-Ah,mogę-powiedziałem.
Wiem,że palenie zabija i w ogóle,ale jestem tak zdenerwowany,że już mi wszystko jedno co zrobię.Britney wyprowadziła mnie z równowagi i to porządnie.Nie wytrzymuje z nią.W sumie to trochę moja wina,bo odwzajemniałem jej pocałunki,jestem kretynem.
-Jestem Nicole-powiedziała i podała mi rękę.
-Neymar-uścisnąłem.
-Stresujesz się czymś?-zapytała.
-Właściwie to tak-powiedziałem.
-To pomaga-powiedziała,a ja się zaciągnąłem.Nicole była piękną kobietą,a jej uśmiech potrafił powalać. 
-Oj tak-powiedziałem.-Nicole,masz może chłopaka?-zapytałem.
-Mam...-powiedziała,ale jej przerwałem zacząłem ją całować.Tak właśnie działałem na kobiety,Nicole odwzajemniała pocałunki mimo iż miała chłopaka.Może nawet trochę przypominała mi Lily,chociaż miałem pewność,że woli facetów.Zaraz,a może ściemnia?Jestem jakiś walnięty,to że jedna dziewczyna,która mi się mega podobała była lesbijką nie znaczy ,że teraz wszystkie będą.Ogarnij się,ogarnij.
Oderwałem się od Nicole.
-Zamówić pokój?-spytałem.
-Możesz-powiedziała i złapała mnie za rękę.
Po chwili wparowaliśmy do pokoju i zaczęliśmy się całować.Nie wiem co we mnie wstąpiło,może to ta niechęć do Britney?Mega mnie wkurzyła,a ja się chciałem na niej zemścić?Nie wiem co mam o tym myśleć.Wiem,że zachowałem się źle,ale ona mnie do tego podkusiła,po prostu. 
Lily taka nie jest.-usłyszałem wewnątrz siebie głos.To prawda,Lily wydawała się bardzo nieśmiałą i niewinną osobą,a Britney?Britney to po prostu zwykła suka.Nienawidzę jej i jest mi przykro,że tak myślę,ale taka właśnie jest prawda.

Po jak to ująć... ,,szybkim numerku" z Nicole wyszedłem z pokoju.Na korytarzu spotkałem Britney,oczywiście,no bo kogo?
-Ney!Gdzieś ty był?-spytała trochę wściekła.
-Na pewno nie tam gdzie ty-wyznałem.
-Słucham?-zapytała niewinnie.
-To co słyszysz,a jeszcze jedno:koniec z nami-wydusiłem coś co mnie dusiło od środka już dłuższy czas.
-Ale jak to?-spytała niewinnie.
Naprawdę,po raz pierwszy widzę tę kobietę z taką miną niewiniątka.Zawsze była taka śmiała,odważna,dwulicowa.Wspominałem już,że jej nie cierpię?
-Nie udawaj,wiesz o co mi chodzi-powiedziałem.
-Dlaczego?-spytała z miną jakby się miała zaraz rozpłakać.
-Bo cię nie znoszę-powiedziałem.
I nagle zza drzwi,z których przed chwilą wyszedłem pojawiła się Nicole.I wtedy rozpętało się piekło.Zobaczyłem w oczach Britney nienawiść skierowaną w stronę Nicole.
-Jak mogłeś?-spytała znowu niewinnie Britney.
-Nie udawaj!Sama nie zdradzałaś na prawo na lewo,a byłaś ze mną tylko dla sławy!-wykrzyczałem jej prosto w twarz.
-Ney,ale ja..-wyjąkała.
-Żegnam.-powiedziałem i odszedłem.Słyszałem tylko swoje imię ,ale nie odwróciłem się.


*Parę dni później*
Nadal myślałem o Lily.Co gol w głębi serca dedykowałem jej,myślę,że nigdy nie zapomnę o kobiecie,która jako pierwsza i mam nadzieję ostatnia dała mi kosza.Może,gdyby jednak wolała mężczyzn by mi go nie dała?Może nie powinienem mieć z tego powodu doła?Nie wiem,nic już nie wiem.Lily wydawała mi się idealna,ale w życiu nie mogłaby mnie pokochać,ale coś w głębi serca mówiło mi,że tak nie jest.Niby czemu odwzajemniła mój pocałunek?To było piękne,chciałbym znowu to poczuć.Wiedziałem,że to było magiczne i chciałbym potwierdzić swoją teorię.

Parę minut później byłem pod domem Lily.Bardzo chciałbym,aby powiedziała mi prawdę,czy też to poczuła?
Wysiadłem z samochodu i zadzwoniłem do domu,w drzwiach ukazała mi się piękna blondynka.
-Tak?-zapytała.
-Mieszka tu może Lily?-zapytałem.
No nie ukrywam,byłem trochę zdziwiony,że ujrzałem tutaj tę dziewczynę.Nawet bardzo,może jednak nie powinienem był przychodzić?
-Tak,mieszkamy tutaj razem.
Zrozumiałem w tym momencie,że nie powinienem był przychodzić.
***
Anonimki!
Już możecie komentować,przepraszam,że od razu nie kliknełam tej opcji,zawsze na nowym blogu zapominam.Wielkie sorki.
Myślę,że rozdział nie jest taki kiepski,ale idealny też nie jest.Co myślicie?Jak wrażenie po ZP dla Messiego?
Ludziska,jesteście kochani.Naprawdę!Dziękuję za wszelkie komentarze i wyświetlenia ,do poniedziałku!

niedziela, 3 stycznia 2016

Rozdział Drugi

Siedziała tam wraz koleżankami,uśmiechała się,a uśmiech miała piękny.Powędrowałem z chłopakami do strony VIP-ów ,gdzie miałem idealny podgląd na nią z góry.Chłopaki szaleli i dużo pili.Ja całkowicie trzeźwy ruszyłem do jej stolika,kiedy jej dwie koleżanki wyszły do łazienki.
-Cześć-przywitałem się z nią.
-Hej-odparła,a uśmiech jej zniknął z twarzy.
-Nazywam się Neymar,zauważyłem cię wcześniej i bardzo mi się spodobałaś,może zatańczymy?
-Myślę,że to nie będzie dobry pomysł.
-No chodź-odparłem i ruszyłem z nią na parkiet.
Akurat leciał taniec wolny,po chwili tańca zorientowałem się,że jest ona doskonałą tancerką.Na parkiecie poruszała się idealnie do rytmu muzyki.Nie wiedziałem,gdzie ona się tego nauczyła,ale wiedziałem,że chciałbym się dowiedzieć.Chciałem ją poznać.
-A ty jak się nazywasz?-spytałem,bo przypomniałem sobie,że nie przedstawiała się.
-Lily-odparła.
Lily-idealne imię,pasowało do niej.
-Pasuje ci-powiedziałem.
-Niby czemu?
-Nie wiem
Sapneła i przewróciła oczami.
-Coś nie tak?-zapytałem.
-Nie powinnam z tobą tańczyć.
-Masz chłopaka?
-Nie.
Nie ma chłopaka!Bosze,ta o to kobieta naprawdę nie ma chłopaka!W głębi serca naprawdę skakałem ze szczęścia.Jak to możliwe?Przecież była piękna,idealna wręcz!Jeśli to prawda,to będzie moja.Prędzej czy później.
Kiedy piosenka się skończyła Lily chciała udać się do stolika jednakże poszedłem za nią i przedstawiłem się jej koleżanką ,które właśnie wróciły z łazienki.
-Cześć jestem Neymar-powiedziałem i podałem rękę ślicznej rudowłosej.
-Klara-odparła i się uśmiechneła.Dostrzegłem wściekłą minę Lily,ale ją zignorowałem.
-Samantha-podałem dłoń drugiej koleżance.
-Może macie ochotę udać się do strefy VIP?-spytałem i dostrzegłem w tej chwili zmieszaną minę Lily.Czyżby była zła?Czy ja byłem taki zły?
-Oczywiście!-krzyknęła zadowolona Klara,a następnie udały się za mną wraz z Lily.
Kiedy dziewczynami zajęli się chłopaki od razu podszedłem do Lily.
-Jesteś na mnie zła?-spytałem,bo naprawdę tak wyglądało.Ale niby o co?Przecież nic jej nie zrobiłem.
-Można tak powiedzieć-odpowiedziała.
-Niby czemu?
-Narzucasz się.
-To źle?
-Tak.
-Przepraszam.
-Co?-zapytała.
-No przepraszam.
-Za co?
-Za to,że ci się narzucam.
-Wow,nikt mnie za to jeszcze nie przeprosił.-powiedziała i uśmiechnęła się.Bosze,ten uśmiech był piękny.
-Przepraszam,po prostu masz taki piękny uśmiech-powiedziałem i spojrzałem jej w oczy.-Oczy też masz piękne-dodałem i zbliżyłem się.Mało brakowało ,a bym ją pocałował jednakże ona po cichu powiedziała:
-Nie mogę.
-Niby czemu?-spytałem,bo naprawdę tego nie rozumiałem.Przecież nie miała chłopaka,więc o co chodzi?A może była zaręczona,albo miała męża.-Masz męża?-skierowałem w jej stronę kolejne pytanie.
-Nie.
-Więc o co chodzi?
-Nie ważne-powiedziała.
-Dla mnie tak.
-Idę do łazienki-powiedziała i się tam udała.
*Lily*
Czy ten gość się nie może odwalić?Czy nie zauważył,że mnie nie interesuje!Był naprawdę mega wkurzający,wkurzał mnie jak nikt inny,jednak...był słodki..Co ja gadam?Serio...Nie powinnam tak myśleć...Hannah by się wściekła.
Hannah była moją dziewczyną,dzięki niej zrozumiałam sens życia i nie żałuję ,że porzuciłam marzenia ,wszystko aby być kochanym.Już w wieku 14 zorientowałam się,że coś jest ze mną nie tak.Jak się okazało wcale nie podobali mi się chłopcy tylko dziewczyny.Moi rodzice dowiedzieli się kiedy miałam 19 lat i od razu wyrzucili mnie z domu i powiedzieli ,żebym się im więcej razy na oczy nie pokazywała.Od tamtej pory nikomu nie mówię prawdy.Nie chcę,aby ludzie których kocham zostawili mnie i wyzywali od dziwolągów.Moi starzy przyjaciele powiedzieli mi,że to nie jest normalne i od tak straciliśmy kontakt.Moje życie straciło sens,gdy pewnego dnia spotkałam Hannę.Opowiedziałam jej o wszystkim,a ta pocałowała mnie.To było piękne.Nie wiedziałam,że tak się czuje,w ogóle się tego nie spodziewała.Hannah odmieniła moje życie ,które stało się wręcz idealne.Wiedziałam,że nie jestem brzydka,więc spławiałam chłopaków jak komary ,a gdy przechodziły obok mnie jakieś piękne dziewczyny totalnie ignorowałam.Klara i Samanha wiedziały o wszystkim,a jednak nie spłoszyły się.Byłam im za to mega wdzięczna i kochałam je za to,że tu ze mną są.
A tu nagle zjawia się ten gość i psuje wszystko!Czy to możliwe,że podobają mi si jednak faceci??Czy jestem Bi?Jak to się stało?Przecież wiele razy całowałam się z facetem i nic nie czułam.Jak to jest?
W końcu postanowiłam wyjść z toalety.
-Źle się czuje-skłamałam Neymarowi.-Lepiej już pójdę.
-Odwieźć cię?-spytał.To naprawdę było mega słodkie,ale musiałam odmówić.
-Nie trzeba,wrócę taksówką-powiedziałam,a on złapał mnie za nadgarstek kiedy chciałam wyjść.
-A jak zasłabniesz kiedy będziesz czekać na taksówkę?
-To się nie wydarzy-odparłam.
-Zawiozę cię-powiedział i złapał mnie za rękę i ruszyliśmy do jego samochodu.Do jego mega samochodu.
Kiedy byliśmy już w drodze kierowałam go gdzie ma jechać.Nagle coś sobie przypomniałam.
-Jesteś piłkarzem?-zapytałam.
-Wow,brawo za zapłon -powiedział i się uśmiechnął.
-Przepraszam nie interesuje się zbytnio piłką nożną -powiedziałam i się uśmiechnęłam.
-Nic się nie stało.Może przyjdziesz kiedyś na mecz?Z wielką przyjemnością załatwię ci bilety.
-Naprawdę?Oczywiście,że chcę!
Reszta drogi przeminęła nam w ciszy.Kiedy zatrzymaliśmy się przed willą Hanny,Ney zgasił silnik.
-Odprowadzić cię?-spytał.
-Myślę,że się obejdzie.
-A ja myślę,że nie -powiedział i ruszył za mną.
Zaczęłam otwierać drzwi od domu,a Ney stał wpatrzony.
-Możesz już iść-odrzekłam.
-Poczekam
-Może mnie jeszcze do łóżka odprowadzisz?
-Mogę-powiedział i puścił oczko.
Uśmiechnęłam się.
 -Wiesz,spodobałaś mi się od razu,kiedy cię ujrzałem.-powiedział,a ja poczułam coś w brzuchu.
-To fajnie.
-Ja tobie nie?
-Wiesz..-urwałam,bo nagle mnie pocałował.Poczułam to.Odwzajemniłam pocałunek.Naprawdę nie wiedziałam co się działo ze mną w tym momencie,chyba zwariowałam,ale to naprawdę się działo.Czy ja śnię?
Neymar zamknął szybko drzwi i położył mnie na kanapie.Nie przestając mnie całować zdjąć z siebie koszulkę i rzucił ją na podłogę,tak samo szybko pozbył się spodni.Złapał mnie za pośladki,a jęknęłam z rozkoszy.Serio.zwariowałam.Zdjął mi sukienkę i przestał całować.On robił ze mną co chciał!Położył się na mnie,a ja przez bieliznę czułam to co skrywa pod bokserkami.I nagle do mnie dotarło!
-Czekaj stop!-krzyknęłam i spychnęłam go z siebie,a następnie wstałam.-Przecież ja jestem lesbijką!-powiedziałam i spojrzałam na jego reakcję.Zamarł.
***
Hej,hej :)
Wiem ,że to może być szokujące ,ale nie sploszcie się od razu :) Postanowiłam ,że rozdziały będą się pojawiać w poniedziałki :) Dobranoc :3

sobota, 2 stycznia 2016

Rozdział Pierwszy

Ma piękny uśmiech,idealna figura,brunetka,a nie pusta blondynka.Ideał kobiety przeszedł obok mnie nawet na mnie nie spoglądając,a ja zbyt oczarowany nawet nie zagadałem.Zniknęła zanim się ocknąłem,a wtedy już było za późno.

Szukałem jej wszędzie.Była godzina 22,a ja właśnie wracałem z imprezy,byłem trzeźwy,bo następnego dnia miałem grać mecz,a wiedziałem,że trenerowi by się to nie spodobało.Rozglądałem się nawet wszedłem z powrotem do klubu ,ale nie było jej.Jakby zapadła się pod ziemię,czy to możliwe?Uśmiech miała piękny,szkoda tylko,że na mnie nie spojrzała.Czy to była miłość od pierwszego wejrzenia?Czy w ogóle coś takiego istnieje?Zawsze myślałem,że nie.Zawsze takie rzeczy działy się w filmach,które oglądałem ,a teraz?Nie mam pojęcia co o tym myśleć.Przeszła obok kobieta marzeń,a ja z tym nic nie zrobiłem.Czy ja coś brałem?!

Następnego dnia obudziłem się o godzinie 6.14 i od razu poszedłem wziąć prysznic,pod prysznicem dużo rozmyślam,tak też było i teraz.Myślałem o ślicznej brunetce,która szła ulicami Barcelony wczoraj w nocy.Ile ma lat?Czy ma kogoś?Jaka jest?Chciałem o niej wiedzieć wszystko,dosłownie.Ta dziewczyna spodobała mi się jak tylko na nią spojrzałem,dlaczego?Ten uśmiech...to musiało być to.
Kiedy wyszedłem z prysznica przytuliłem się do mojego pieska.Wabił się Poker,tylko dlatego,że uwielbiałem grać w pokera.Udałem się do kuchni,a tam zobaczyłem Marcelę,moją kucharkę.Kobieta właśnie coś gotowała,więc postanowiłem wyjść na dwór i chwilę poleżeć na leżaku.Moje myśli w kółko błądziły do NIEJ.Zwariowałem.Przecież to jest nienormalne.Jak to możliwe,że jedna kobieta zawróciła mi tak w głowie?Niemożliwe.
O godzinie 8.45 zjawiłem się na Camp Nou,udałem się do szatni,a tam siedziało już parę chłopaków i najwyraźniej się z czegoś śmieli.
-Oooo przyszedł nasz podrywacz,kogo wczoraj wyrwałeś?-spytał mnie Dani.Dani był moim jednym z najlepszych przyjaciół.Grałem z nim w klubie jak i w reprezentacji.Uwielbiałem go,był zabawny,śmiały i zawsze był za mną.Co z tegoże często się ze mnie nabijał?I tak go kochałem jak brata.
-Nikogo,mówiłem ci już ,że nie będę pił i nie piłem-odparłem.
-No,ale chyba i na trzeźwo potrafisz kogoś wyrwać,hę?
-W sumie masz rację,ale alkohol dodaje mi odwagi.Odparłem i zadowolony zacząłem się przebierać.
Kiedy się przebrałem ruszyłem na murawę.Jak zawsze -była piękna.Kochałem piłkę,kochałem to co robiłem nie wyobrażałem sobie w innym zawodzie,ale wiem,że jakby to nie wypaliło zostałbym piosenkarzem.Mimo iż kompletnie nie miałem do tego zdolności.KOMPLETNIE.
 Trening zleciał dość szybko,od razu po udałem się do szatni pod prysznic.Kiedy z niego wyszedłem zadzwonił mój telefon,a większość chłopaków spojrzało się z głupkowatym uśmieszkiem.
-Ney,to znowu Britney?-spytał żartem Adriano.
-Oby nie-odpowiedziałem.
Odetchnąłem i spojrzałem na ekran.
Kto niby miał dzwonić jak nie Britney?Yh...
-Hallo?
-Cześć,Ney tak sobie pomyślałam,może pójdziemy dziś na kolacje o 19?
-Gram dziś mecz-odparłem zły.
-Aj no tak,zapomniałam.
-Zawsze zapominasz.
-To może jutro?-kompletnie zbyła to,że ją skrytykowałem.
-Nie wiem.
-To się zastanów i daj znać,buziaki!
Rozłączyłem się.Jak tak kobieta mnie denerwowała,czy nie mogłaby choć raz przyjść na mecz?Czy to jest takie męczące wesprzeć swojego chłopaka w trudnych i ważnych dla jego chwilach?Ona nigdy tego nie zrozumie,powinienem z nią zerwać.Tak,powiem jej to jutro przy kolacji.To będzie najlepsze dla nas obydwoje.
 Zbliżała się godzina meczu,mieliśmy stresa jak zawsze przed meczem.Tylko,że ten mecz był wyjątkowy.Półfinały do Ligi Mistrzów.Mieliśmy zagrać z Bayernem Monachium.Była to drużyna bardzo trudna.Pierwszy mecz odbywał się u nas,potem my będziemy grać u nich.Jeszcze dwadzieścia minut.Butelki rozstawione po całej szatni,spocony po rozgrzewce przebierałem się w strój zaraz mieliśmy wyjść na korytarze.To był bardzo ważny mecz.
Pierwsza połowa jak zawsze była trudna,każdy był głodny gry i jeszcze nie zmęczony,więc wszyscy biegali jak opętani,ale jednocześnie skupieni.Leo często kiwał obrońców z Beyernu,a ich to denerwowało.Gdybyśmy grali z kimś innym chętnie bym się z tego pośmiał,ale nie mogłem.Stres zjadał mnie od środka.Parę minut przed końcem meczu Iniesta podał mi piłkę,a ja niedokładnie skierowałem ją w stronę bramki,jednakże Neuer zdążył ją wybić,lecz Messi nie dał mu szans i dobił.Cały Camp Nou krzyczało z radości.Rzuciliśmy się na Messiego i przytulaliśmy go ,strzeliliśmy Bayernowi gola!!Nerwy opadły.
Druga połowa miała wielkie znaczenie,jak zawsze.Gra była trudniejsza,bo Bayern naciskał i to nieźle.W 70 min.dało to skutki ,padł gol dla przeciwników.Wszystkim miny opadły.Camp Nou krzyczało głośne ,,Buuu" ,ale piłkarzom Bayernu Monachium to nie przeszkadzało i cieszyli się wniebowzięci.Stres znów na nas padł,graliśmy pod presją.Przecież wiadome było,że u nich będzie trudniej,a już u nas słabo na idzie.
Mecz skończył się wynikiem 3:1 dla nas.Chłopaki byli zachwyceni,ja z resztą też.Dzisiaj nie strzeliłem gola,ale przyczyniłem się do zwycięstwa tego meczu,a to naprawdę dużo.
-Na imprezę!-krzyknął Suarez,sprawca dwóch goli.
Impreza odbywała się w naszym ulubionym klubie po wygranych.Myślę,że pracownicy spodziewali się nas tu.Od razu udaliśmy się na strefę VIP,udając się tam zauważyłem kobietę marzeń.Tę samą.
***
Witajcie kochani na moim nowym blogu.Dodaję wam właśnie pierwszy rozdział i mam ogromną nadzieję,że wam się podoba.Po skończeniu poprzedniego bloga od razu wpadłam na pomysł,aby założyć nowy.I to nie będzie ,,taki jak zawsze",czyli taki jaki zawsze piszę.Ten blog będzie miał równo 15 rozdziałów i niedługo ustalę w jaki dzień tygodnia będę go dodawać.
Do zobaczenia!
*********************************
Kobieta marzeń :)