poniedziałek, 11 stycznia 2016

Rozdział Trzeci

Siedziałem i myślałem,nadal byłem w szoku.Po prostu nie mogłem dopuścić to do myśli,że Lily woli dziewczyny.Po dłuższej chwili się odezwałem.
-Ale odwzajemniałaś pocałunki.
Spojrzałem na nią,stresowała się czymś.Czy jej oczy mogły kłamać?
-Nie wiem-odpowiedziała cicho.
-Jak to nie wiesz?!
-Wiem,że to ci się może wydawać dziwne,ale zawsze wolałam się całować z dziewczynami,z chłopakami nigdy nie poczułam tego czegoś-przyznała.
-A teraz?
Nie odpowiadała.
-Jak było teraz?!-spytałem troszeczkę głośniej,wyraźnie zdenerwowany.
-Sama nie wiem-powiedziała znowu cicho.
-Jak możesz nie wiedzieć?!?!-krzyknąłem,a ona się przestraszyła.
Widać,że nie gotowała się do odpowiedzi,więc po prostu zacząłem się ubierać i po chwili wyszedłem,zostawiłem ją samą.


Następnego dnia byłem mega zmęczony.Jednakże osoba,która właśnie do mnie dzwoniła tego nie rozumiała i dodzwaniała się do mnie już dobre pół godziny.W końcu postanowiłem odebrać.
-Hallo?-spytałem wciąż zaspany.
-No hej,kochanie!Miałeś do mnie zadzwonić w sprawie dzisiejszej kolacji..-odezwała się Britney.
-A no,byłem zmęczony-przyznałem.
-Dobrze,no więc jak?-zapytała.
-Raczej mogę pójść.
Od razu pomyślałem o tym,że to by była dobra okazja,aby zerwać z tą cholerną babą.O niczym innym nie marzę.
-Parę dni temu otworzyli nową restaurację,wiesz o którą mi chodzi?-zapytała.
-Tak,tak wiem.-odpowiedziałem.
-Super to podjedziesz po mnie o 19?-spytała.
-Pewnie-odpowiedziałem.
-To do zobaczenia!-powiedziała,a ja się rozłączyłem.
Britney poznałem parę miesięcy temu,zapoznała nas moja koleżanka.Britney od razu mi się spodobała,ale po tym czasie zauważyłem,że jest pusta i myśli tylko o sobie.Nie cierpię jej.
 No cóż,pora wstać z łóżka,zerknąłem na zegarek była godzina 11.23.Dzisiaj treningu nie miałem(na szczęście).Zszedłem na dół i coś zjadłem ,a następnie udałem się pod prysznic.Całą noc  nie mogłem spać przez tę kobietę,co mam teraz zrobić?Zapomnieć?Tak,to jest najlepsze rozwiązanie!


Parę godzin później wyszedłem z domu i ruszyłem do samochodu.Cały czas układałem sobie jak to wyjaśnić Britney,że nie chcę już z nią być.Ta kobieta była głupia,więc nie wiem czy by się zorientowała,że z nią zrywam,ale okej.
Kiedy podjechałem pod jej mieszkanie Britney błyskawicznie wyszła i wsiadła do samochodu.
-Cześć misiu pysiu!-powiedziała i pocałowała mnie,namiętnie.Nie zdążyłem zareagować,a położyła dłoń na moich kolanie,postanowiłem się od niej szybko oderwać.
-Hej-powiedziałem i ruszyłem.
Całą drogę grała muzykę dość głośno,bo nie chciałem rozmawiać z Britney,lecz kiedy już dojechaliśmy musiałem ją zciszyć.
Wysiedliśmy z samochodu i weszliśmy do środka,usiedliśmy przy zarezerwowanym stoliku.
-Pięknie tu-powiedziała Britney.
-Mnie też się podoba-odparłem.
Kiedy zamówiliśmy,Britney zaczęła opowiadać jak to cudownie jest u niej w mieszkaniu po remoncie.
-..musisz tam wpaść-powiedziała i puściła i oczko.
-Właściwie to chciałbym ci coś powiedzieć-zacząłem.
-Ja też-powiedziałam.-Ale ty pierwszy.
-Nie,nie,nie ma sprawy,ty pierwsza-powiedziałem.
-Więc...jesteśmy już razem parę  miesięcy i..-urwała,a ja miałem nadzieję,że może jej też nie odpowiada ten związek.
-I?-zapytałem.
-Może byś mi się oświadczył?-spytała.A mnie zamurowało.Ona mówi serio?Jejuu,co za baba.
-Serio?-zapytałem.
-Serio,wiesz czuję do ciebie to coś i wierzę,że ty do mnie też,strasznie do siebie pasujemy,mega mnie pociągasz,a ja widzę w twoich oczach,że ja ciebie też-powiedziała.
Właściwie to..-urwałem,bo siadła mi na kolanach i zaczęła całować.Cholera!Wiadomo,odwzajemniałem pocałunki,ale w sumie żałuję.
Kiedy się jej wyrwałem ta szepnęła:
-Na górze jest hotel.
-Ale...-znów mi przerwała.
-Za 20 minut,w pokoju nr.116-powiedziała.
To było zaplanowane.Wiedziałem!
Zostałem sam na krześle i zastanawiałem się co robić.Kurde!Co za wariatka!
Udałem się na zewnątrz,spotkałem tam śliczną brunetkę,która paliła papierosa.
-Chcesz?-spytała.
-Ah,mogę-powiedziałem.
Wiem,że palenie zabija i w ogóle,ale jestem tak zdenerwowany,że już mi wszystko jedno co zrobię.Britney wyprowadziła mnie z równowagi i to porządnie.Nie wytrzymuje z nią.W sumie to trochę moja wina,bo odwzajemniałem jej pocałunki,jestem kretynem.
-Jestem Nicole-powiedziała i podała mi rękę.
-Neymar-uścisnąłem.
-Stresujesz się czymś?-zapytała.
-Właściwie to tak-powiedziałem.
-To pomaga-powiedziała,a ja się zaciągnąłem.Nicole była piękną kobietą,a jej uśmiech potrafił powalać. 
-Oj tak-powiedziałem.-Nicole,masz może chłopaka?-zapytałem.
-Mam...-powiedziała,ale jej przerwałem zacząłem ją całować.Tak właśnie działałem na kobiety,Nicole odwzajemniała pocałunki mimo iż miała chłopaka.Może nawet trochę przypominała mi Lily,chociaż miałem pewność,że woli facetów.Zaraz,a może ściemnia?Jestem jakiś walnięty,to że jedna dziewczyna,która mi się mega podobała była lesbijką nie znaczy ,że teraz wszystkie będą.Ogarnij się,ogarnij.
Oderwałem się od Nicole.
-Zamówić pokój?-spytałem.
-Możesz-powiedziała i złapała mnie za rękę.
Po chwili wparowaliśmy do pokoju i zaczęliśmy się całować.Nie wiem co we mnie wstąpiło,może to ta niechęć do Britney?Mega mnie wkurzyła,a ja się chciałem na niej zemścić?Nie wiem co mam o tym myśleć.Wiem,że zachowałem się źle,ale ona mnie do tego podkusiła,po prostu. 
Lily taka nie jest.-usłyszałem wewnątrz siebie głos.To prawda,Lily wydawała się bardzo nieśmiałą i niewinną osobą,a Britney?Britney to po prostu zwykła suka.Nienawidzę jej i jest mi przykro,że tak myślę,ale taka właśnie jest prawda.

Po jak to ująć... ,,szybkim numerku" z Nicole wyszedłem z pokoju.Na korytarzu spotkałem Britney,oczywiście,no bo kogo?
-Ney!Gdzieś ty był?-spytała trochę wściekła.
-Na pewno nie tam gdzie ty-wyznałem.
-Słucham?-zapytała niewinnie.
-To co słyszysz,a jeszcze jedno:koniec z nami-wydusiłem coś co mnie dusiło od środka już dłuższy czas.
-Ale jak to?-spytała niewinnie.
Naprawdę,po raz pierwszy widzę tę kobietę z taką miną niewiniątka.Zawsze była taka śmiała,odważna,dwulicowa.Wspominałem już,że jej nie cierpię?
-Nie udawaj,wiesz o co mi chodzi-powiedziałem.
-Dlaczego?-spytała z miną jakby się miała zaraz rozpłakać.
-Bo cię nie znoszę-powiedziałem.
I nagle zza drzwi,z których przed chwilą wyszedłem pojawiła się Nicole.I wtedy rozpętało się piekło.Zobaczyłem w oczach Britney nienawiść skierowaną w stronę Nicole.
-Jak mogłeś?-spytała znowu niewinnie Britney.
-Nie udawaj!Sama nie zdradzałaś na prawo na lewo,a byłaś ze mną tylko dla sławy!-wykrzyczałem jej prosto w twarz.
-Ney,ale ja..-wyjąkała.
-Żegnam.-powiedziałem i odszedłem.Słyszałem tylko swoje imię ,ale nie odwróciłem się.


*Parę dni później*
Nadal myślałem o Lily.Co gol w głębi serca dedykowałem jej,myślę,że nigdy nie zapomnę o kobiecie,która jako pierwsza i mam nadzieję ostatnia dała mi kosza.Może,gdyby jednak wolała mężczyzn by mi go nie dała?Może nie powinienem mieć z tego powodu doła?Nie wiem,nic już nie wiem.Lily wydawała mi się idealna,ale w życiu nie mogłaby mnie pokochać,ale coś w głębi serca mówiło mi,że tak nie jest.Niby czemu odwzajemniła mój pocałunek?To było piękne,chciałbym znowu to poczuć.Wiedziałem,że to było magiczne i chciałbym potwierdzić swoją teorię.

Parę minut później byłem pod domem Lily.Bardzo chciałbym,aby powiedziała mi prawdę,czy też to poczuła?
Wysiadłem z samochodu i zadzwoniłem do domu,w drzwiach ukazała mi się piękna blondynka.
-Tak?-zapytała.
-Mieszka tu może Lily?-zapytałem.
No nie ukrywam,byłem trochę zdziwiony,że ujrzałem tutaj tę dziewczynę.Nawet bardzo,może jednak nie powinienem był przychodzić?
-Tak,mieszkamy tutaj razem.
Zrozumiałem w tym momencie,że nie powinienem był przychodzić.
***
Anonimki!
Już możecie komentować,przepraszam,że od razu nie kliknełam tej opcji,zawsze na nowym blogu zapominam.Wielkie sorki.
Myślę,że rozdział nie jest taki kiepski,ale idealny też nie jest.Co myślicie?Jak wrażenie po ZP dla Messiego?
Ludziska,jesteście kochani.Naprawdę!Dziękuję za wszelkie komentarze i wyświetlenia ,do poniedziałku!

niedziela, 3 stycznia 2016

Rozdział Drugi

Siedziała tam wraz koleżankami,uśmiechała się,a uśmiech miała piękny.Powędrowałem z chłopakami do strony VIP-ów ,gdzie miałem idealny podgląd na nią z góry.Chłopaki szaleli i dużo pili.Ja całkowicie trzeźwy ruszyłem do jej stolika,kiedy jej dwie koleżanki wyszły do łazienki.
-Cześć-przywitałem się z nią.
-Hej-odparła,a uśmiech jej zniknął z twarzy.
-Nazywam się Neymar,zauważyłem cię wcześniej i bardzo mi się spodobałaś,może zatańczymy?
-Myślę,że to nie będzie dobry pomysł.
-No chodź-odparłem i ruszyłem z nią na parkiet.
Akurat leciał taniec wolny,po chwili tańca zorientowałem się,że jest ona doskonałą tancerką.Na parkiecie poruszała się idealnie do rytmu muzyki.Nie wiedziałem,gdzie ona się tego nauczyła,ale wiedziałem,że chciałbym się dowiedzieć.Chciałem ją poznać.
-A ty jak się nazywasz?-spytałem,bo przypomniałem sobie,że nie przedstawiała się.
-Lily-odparła.
Lily-idealne imię,pasowało do niej.
-Pasuje ci-powiedziałem.
-Niby czemu?
-Nie wiem
Sapneła i przewróciła oczami.
-Coś nie tak?-zapytałem.
-Nie powinnam z tobą tańczyć.
-Masz chłopaka?
-Nie.
Nie ma chłopaka!Bosze,ta o to kobieta naprawdę nie ma chłopaka!W głębi serca naprawdę skakałem ze szczęścia.Jak to możliwe?Przecież była piękna,idealna wręcz!Jeśli to prawda,to będzie moja.Prędzej czy później.
Kiedy piosenka się skończyła Lily chciała udać się do stolika jednakże poszedłem za nią i przedstawiłem się jej koleżanką ,które właśnie wróciły z łazienki.
-Cześć jestem Neymar-powiedziałem i podałem rękę ślicznej rudowłosej.
-Klara-odparła i się uśmiechneła.Dostrzegłem wściekłą minę Lily,ale ją zignorowałem.
-Samantha-podałem dłoń drugiej koleżance.
-Może macie ochotę udać się do strefy VIP?-spytałem i dostrzegłem w tej chwili zmieszaną minę Lily.Czyżby była zła?Czy ja byłem taki zły?
-Oczywiście!-krzyknęła zadowolona Klara,a następnie udały się za mną wraz z Lily.
Kiedy dziewczynami zajęli się chłopaki od razu podszedłem do Lily.
-Jesteś na mnie zła?-spytałem,bo naprawdę tak wyglądało.Ale niby o co?Przecież nic jej nie zrobiłem.
-Można tak powiedzieć-odpowiedziała.
-Niby czemu?
-Narzucasz się.
-To źle?
-Tak.
-Przepraszam.
-Co?-zapytała.
-No przepraszam.
-Za co?
-Za to,że ci się narzucam.
-Wow,nikt mnie za to jeszcze nie przeprosił.-powiedziała i uśmiechnęła się.Bosze,ten uśmiech był piękny.
-Przepraszam,po prostu masz taki piękny uśmiech-powiedziałem i spojrzałem jej w oczy.-Oczy też masz piękne-dodałem i zbliżyłem się.Mało brakowało ,a bym ją pocałował jednakże ona po cichu powiedziała:
-Nie mogę.
-Niby czemu?-spytałem,bo naprawdę tego nie rozumiałem.Przecież nie miała chłopaka,więc o co chodzi?A może była zaręczona,albo miała męża.-Masz męża?-skierowałem w jej stronę kolejne pytanie.
-Nie.
-Więc o co chodzi?
-Nie ważne-powiedziała.
-Dla mnie tak.
-Idę do łazienki-powiedziała i się tam udała.
*Lily*
Czy ten gość się nie może odwalić?Czy nie zauważył,że mnie nie interesuje!Był naprawdę mega wkurzający,wkurzał mnie jak nikt inny,jednak...był słodki..Co ja gadam?Serio...Nie powinnam tak myśleć...Hannah by się wściekła.
Hannah była moją dziewczyną,dzięki niej zrozumiałam sens życia i nie żałuję ,że porzuciłam marzenia ,wszystko aby być kochanym.Już w wieku 14 zorientowałam się,że coś jest ze mną nie tak.Jak się okazało wcale nie podobali mi się chłopcy tylko dziewczyny.Moi rodzice dowiedzieli się kiedy miałam 19 lat i od razu wyrzucili mnie z domu i powiedzieli ,żebym się im więcej razy na oczy nie pokazywała.Od tamtej pory nikomu nie mówię prawdy.Nie chcę,aby ludzie których kocham zostawili mnie i wyzywali od dziwolągów.Moi starzy przyjaciele powiedzieli mi,że to nie jest normalne i od tak straciliśmy kontakt.Moje życie straciło sens,gdy pewnego dnia spotkałam Hannę.Opowiedziałam jej o wszystkim,a ta pocałowała mnie.To było piękne.Nie wiedziałam,że tak się czuje,w ogóle się tego nie spodziewała.Hannah odmieniła moje życie ,które stało się wręcz idealne.Wiedziałam,że nie jestem brzydka,więc spławiałam chłopaków jak komary ,a gdy przechodziły obok mnie jakieś piękne dziewczyny totalnie ignorowałam.Klara i Samanha wiedziały o wszystkim,a jednak nie spłoszyły się.Byłam im za to mega wdzięczna i kochałam je za to,że tu ze mną są.
A tu nagle zjawia się ten gość i psuje wszystko!Czy to możliwe,że podobają mi si jednak faceci??Czy jestem Bi?Jak to się stało?Przecież wiele razy całowałam się z facetem i nic nie czułam.Jak to jest?
W końcu postanowiłam wyjść z toalety.
-Źle się czuje-skłamałam Neymarowi.-Lepiej już pójdę.
-Odwieźć cię?-spytał.To naprawdę było mega słodkie,ale musiałam odmówić.
-Nie trzeba,wrócę taksówką-powiedziałam,a on złapał mnie za nadgarstek kiedy chciałam wyjść.
-A jak zasłabniesz kiedy będziesz czekać na taksówkę?
-To się nie wydarzy-odparłam.
-Zawiozę cię-powiedział i złapał mnie za rękę i ruszyliśmy do jego samochodu.Do jego mega samochodu.
Kiedy byliśmy już w drodze kierowałam go gdzie ma jechać.Nagle coś sobie przypomniałam.
-Jesteś piłkarzem?-zapytałam.
-Wow,brawo za zapłon -powiedział i się uśmiechnął.
-Przepraszam nie interesuje się zbytnio piłką nożną -powiedziałam i się uśmiechnęłam.
-Nic się nie stało.Może przyjdziesz kiedyś na mecz?Z wielką przyjemnością załatwię ci bilety.
-Naprawdę?Oczywiście,że chcę!
Reszta drogi przeminęła nam w ciszy.Kiedy zatrzymaliśmy się przed willą Hanny,Ney zgasił silnik.
-Odprowadzić cię?-spytał.
-Myślę,że się obejdzie.
-A ja myślę,że nie -powiedział i ruszył za mną.
Zaczęłam otwierać drzwi od domu,a Ney stał wpatrzony.
-Możesz już iść-odrzekłam.
-Poczekam
-Może mnie jeszcze do łóżka odprowadzisz?
-Mogę-powiedział i puścił oczko.
Uśmiechnęłam się.
 -Wiesz,spodobałaś mi się od razu,kiedy cię ujrzałem.-powiedział,a ja poczułam coś w brzuchu.
-To fajnie.
-Ja tobie nie?
-Wiesz..-urwałam,bo nagle mnie pocałował.Poczułam to.Odwzajemniłam pocałunek.Naprawdę nie wiedziałam co się działo ze mną w tym momencie,chyba zwariowałam,ale to naprawdę się działo.Czy ja śnię?
Neymar zamknął szybko drzwi i położył mnie na kanapie.Nie przestając mnie całować zdjąć z siebie koszulkę i rzucił ją na podłogę,tak samo szybko pozbył się spodni.Złapał mnie za pośladki,a jęknęłam z rozkoszy.Serio.zwariowałam.Zdjął mi sukienkę i przestał całować.On robił ze mną co chciał!Położył się na mnie,a ja przez bieliznę czułam to co skrywa pod bokserkami.I nagle do mnie dotarło!
-Czekaj stop!-krzyknęłam i spychnęłam go z siebie,a następnie wstałam.-Przecież ja jestem lesbijką!-powiedziałam i spojrzałam na jego reakcję.Zamarł.
***
Hej,hej :)
Wiem ,że to może być szokujące ,ale nie sploszcie się od razu :) Postanowiłam ,że rozdziały będą się pojawiać w poniedziałki :) Dobranoc :3

sobota, 2 stycznia 2016

Rozdział Pierwszy

Ma piękny uśmiech,idealna figura,brunetka,a nie pusta blondynka.Ideał kobiety przeszedł obok mnie nawet na mnie nie spoglądając,a ja zbyt oczarowany nawet nie zagadałem.Zniknęła zanim się ocknąłem,a wtedy już było za późno.

Szukałem jej wszędzie.Była godzina 22,a ja właśnie wracałem z imprezy,byłem trzeźwy,bo następnego dnia miałem grać mecz,a wiedziałem,że trenerowi by się to nie spodobało.Rozglądałem się nawet wszedłem z powrotem do klubu ,ale nie było jej.Jakby zapadła się pod ziemię,czy to możliwe?Uśmiech miała piękny,szkoda tylko,że na mnie nie spojrzała.Czy to była miłość od pierwszego wejrzenia?Czy w ogóle coś takiego istnieje?Zawsze myślałem,że nie.Zawsze takie rzeczy działy się w filmach,które oglądałem ,a teraz?Nie mam pojęcia co o tym myśleć.Przeszła obok kobieta marzeń,a ja z tym nic nie zrobiłem.Czy ja coś brałem?!

Następnego dnia obudziłem się o godzinie 6.14 i od razu poszedłem wziąć prysznic,pod prysznicem dużo rozmyślam,tak też było i teraz.Myślałem o ślicznej brunetce,która szła ulicami Barcelony wczoraj w nocy.Ile ma lat?Czy ma kogoś?Jaka jest?Chciałem o niej wiedzieć wszystko,dosłownie.Ta dziewczyna spodobała mi się jak tylko na nią spojrzałem,dlaczego?Ten uśmiech...to musiało być to.
Kiedy wyszedłem z prysznica przytuliłem się do mojego pieska.Wabił się Poker,tylko dlatego,że uwielbiałem grać w pokera.Udałem się do kuchni,a tam zobaczyłem Marcelę,moją kucharkę.Kobieta właśnie coś gotowała,więc postanowiłem wyjść na dwór i chwilę poleżeć na leżaku.Moje myśli w kółko błądziły do NIEJ.Zwariowałem.Przecież to jest nienormalne.Jak to możliwe,że jedna kobieta zawróciła mi tak w głowie?Niemożliwe.
O godzinie 8.45 zjawiłem się na Camp Nou,udałem się do szatni,a tam siedziało już parę chłopaków i najwyraźniej się z czegoś śmieli.
-Oooo przyszedł nasz podrywacz,kogo wczoraj wyrwałeś?-spytał mnie Dani.Dani był moim jednym z najlepszych przyjaciół.Grałem z nim w klubie jak i w reprezentacji.Uwielbiałem go,był zabawny,śmiały i zawsze był za mną.Co z tegoże często się ze mnie nabijał?I tak go kochałem jak brata.
-Nikogo,mówiłem ci już ,że nie będę pił i nie piłem-odparłem.
-No,ale chyba i na trzeźwo potrafisz kogoś wyrwać,hę?
-W sumie masz rację,ale alkohol dodaje mi odwagi.Odparłem i zadowolony zacząłem się przebierać.
Kiedy się przebrałem ruszyłem na murawę.Jak zawsze -była piękna.Kochałem piłkę,kochałem to co robiłem nie wyobrażałem sobie w innym zawodzie,ale wiem,że jakby to nie wypaliło zostałbym piosenkarzem.Mimo iż kompletnie nie miałem do tego zdolności.KOMPLETNIE.
 Trening zleciał dość szybko,od razu po udałem się do szatni pod prysznic.Kiedy z niego wyszedłem zadzwonił mój telefon,a większość chłopaków spojrzało się z głupkowatym uśmieszkiem.
-Ney,to znowu Britney?-spytał żartem Adriano.
-Oby nie-odpowiedziałem.
Odetchnąłem i spojrzałem na ekran.
Kto niby miał dzwonić jak nie Britney?Yh...
-Hallo?
-Cześć,Ney tak sobie pomyślałam,może pójdziemy dziś na kolacje o 19?
-Gram dziś mecz-odparłem zły.
-Aj no tak,zapomniałam.
-Zawsze zapominasz.
-To może jutro?-kompletnie zbyła to,że ją skrytykowałem.
-Nie wiem.
-To się zastanów i daj znać,buziaki!
Rozłączyłem się.Jak tak kobieta mnie denerwowała,czy nie mogłaby choć raz przyjść na mecz?Czy to jest takie męczące wesprzeć swojego chłopaka w trudnych i ważnych dla jego chwilach?Ona nigdy tego nie zrozumie,powinienem z nią zerwać.Tak,powiem jej to jutro przy kolacji.To będzie najlepsze dla nas obydwoje.
 Zbliżała się godzina meczu,mieliśmy stresa jak zawsze przed meczem.Tylko,że ten mecz był wyjątkowy.Półfinały do Ligi Mistrzów.Mieliśmy zagrać z Bayernem Monachium.Była to drużyna bardzo trudna.Pierwszy mecz odbywał się u nas,potem my będziemy grać u nich.Jeszcze dwadzieścia minut.Butelki rozstawione po całej szatni,spocony po rozgrzewce przebierałem się w strój zaraz mieliśmy wyjść na korytarze.To był bardzo ważny mecz.
Pierwsza połowa jak zawsze była trudna,każdy był głodny gry i jeszcze nie zmęczony,więc wszyscy biegali jak opętani,ale jednocześnie skupieni.Leo często kiwał obrońców z Beyernu,a ich to denerwowało.Gdybyśmy grali z kimś innym chętnie bym się z tego pośmiał,ale nie mogłem.Stres zjadał mnie od środka.Parę minut przed końcem meczu Iniesta podał mi piłkę,a ja niedokładnie skierowałem ją w stronę bramki,jednakże Neuer zdążył ją wybić,lecz Messi nie dał mu szans i dobił.Cały Camp Nou krzyczało z radości.Rzuciliśmy się na Messiego i przytulaliśmy go ,strzeliliśmy Bayernowi gola!!Nerwy opadły.
Druga połowa miała wielkie znaczenie,jak zawsze.Gra była trudniejsza,bo Bayern naciskał i to nieźle.W 70 min.dało to skutki ,padł gol dla przeciwników.Wszystkim miny opadły.Camp Nou krzyczało głośne ,,Buuu" ,ale piłkarzom Bayernu Monachium to nie przeszkadzało i cieszyli się wniebowzięci.Stres znów na nas padł,graliśmy pod presją.Przecież wiadome było,że u nich będzie trudniej,a już u nas słabo na idzie.
Mecz skończył się wynikiem 3:1 dla nas.Chłopaki byli zachwyceni,ja z resztą też.Dzisiaj nie strzeliłem gola,ale przyczyniłem się do zwycięstwa tego meczu,a to naprawdę dużo.
-Na imprezę!-krzyknął Suarez,sprawca dwóch goli.
Impreza odbywała się w naszym ulubionym klubie po wygranych.Myślę,że pracownicy spodziewali się nas tu.Od razu udaliśmy się na strefę VIP,udając się tam zauważyłem kobietę marzeń.Tę samą.
***
Witajcie kochani na moim nowym blogu.Dodaję wam właśnie pierwszy rozdział i mam ogromną nadzieję,że wam się podoba.Po skończeniu poprzedniego bloga od razu wpadłam na pomysł,aby założyć nowy.I to nie będzie ,,taki jak zawsze",czyli taki jaki zawsze piszę.Ten blog będzie miał równo 15 rozdziałów i niedługo ustalę w jaki dzień tygodnia będę go dodawać.
Do zobaczenia!
*********************************
Kobieta marzeń :)