-Oj dwa kieliszki,bez przesady-powiedziała i zaczęła chichotać.
-Widzę,że dla ciebie nawet dwa kieliszki to za dużo-zaśmiałem się.
-Bez przesady.
-Z.
-Ygh-powiedziała.
-Pójdę się położyć,uważaj na siebie-rzekłem i wyszedłem.-Dobranoc-dodałem zanim zamknąłem drzwi.
-Dobranoc-wyszeptałam.Wiem,że może zwariowałam.Może to wino dało mi siwe znaki,no ale trudno.Powiedziałam to co myślę.Alkohol może i sprawia,że robimy jakieś głupoty,ale dzięki niemu nie odważylibyśmy się tego zrobić,a mi właśnie dodał odwagi.Nie sądzę,że to było głupie,chociaż biorąc pod uwagę to,że niedługo będę miała ślub to chyba trochę jest,ale mniejsza.
Wyszłam z jacuzzi i założyłam na siebie ręcznik.Następnie pomaszerowałam do swojej i Hannah sypialni.Weszłam do swojej garderoby i się przebrałam w piżamę.Zerknęłam na zegarek,który wskazywał godzinę dopiero 21.11.Miałabym tak wcześnie pójść spać?
Odetchnęłam głęboko i się zastanowiłam.
Stwierdziłam,że włączę sobie mój ulubiony serial czyli Pamiętniki Wampirów.Dawno nie oglądałam,a mam do nadrobienia sporo odcinków.
Położyłam się i zaczęłam oglądać,obejrzałam chyba z trzy odcinki,po czym wyłączyłam laptopa i położyłam się spać.
Następnego dnia obudziły mnie promienie słoneczne.Była niedziele,mega słoneczna niedziela,właśnie dzięki takim dniom na mojej twarzy widniał uśmiech.Powędrowałam do swojej garderoby i założyłam sukienkę w kwiatki.Zajrzałam do pokoju gościnnego,w którym miał przez kilka dni spać Ney i uśmiechnęłam się.Tak słodko wyglądał jak śpi..,wgl jest słodki..STOP.
Zeszłam na dół zrobiłam jajecznicę, no nie powiem,że idealną kucharką to ja nie jestem.Z resztą żadna ze mnie kucharka,ale mniejsza.Kiedy nałożyłam na talerze zauważyłam Neymara schodzące po schodach.Super,nie musiała go budzić.Bałam się,że obudzę księcia z bajki.
-Dzień Dobry-przywitałam się.
-Hej-odparł i zobaczyłam błysk w jego oczach,jak zobaczył śniadanie.-Dziękuję-powiedział i zabrał szybko talerz.
-Spoko.
-Ty...pamiętasz co wczoraj do mnie powiedziałaś?-spytał kiedy już zasiadliśmy przy stole.
-Tak-odparłam,bo doskonale to pamiętałam i nie żałuję tego.
-I?-zapytał.
-Co?
-Nic.
-No dobra.
-Co dzisiaj robisz?-spytał.
-Umówiłam się z Samanthą na kawę.
-Ok.Ja zaraz też lecę,wrócę o 18 ok?
-No spoko.
Wparowałem do klubu golfa do,którego zaprosił mnie Dani.
-Nareszcie!-krzyknął,gdy od razu mnie zauważył.Spojrzałem na zegarek.
-Czekasz tylko 4 minuty-odparłem.
-O 4 za dużo.
-No jak chcesz,a tak w ogóle to co ci odwaliło z tym golfem?Dobrze się dzisiaj czujesz?
-Chciałem zrobić i nauczyć się czegoś czego na co dzień nie robię i tak,czuje się wyśmienicie.
-No jak chcesz.
Kiedy byliśmy przy pierwszym dołku Dani do mnie zagadnął:
-Spotykasz się z Lily Collins?-zapytał mnie i się uśmiechnął.
-Nie.
-Nie no stary,jeśli chciałeś to przede mną ukryć to się nie przejmuj,każdy się kiedyś musi ustatkować.-powiedział w ogóle nie wierząc w moje słowa.
-Przyjaźnimy się.
-Przyjaźnimy-przedrzeźniał mnie Dani.
-Na prawdę.
-Stary,kiedy ty się z jakąś laską zaprzyjaźniłeś?W szkole?
-Ale na serio mówię-powiedziałem i się zamachnąłem.Jak zwykle ,spudłowałem.
-Czyli,że ci się nie podoba?-zapytał mnie.
-Podoba.
-Więc?
-Ona ma kogoś.
-Ops-powiedział Dani.-Zakochana?
-Niedługo bierze ślub.
-O ja pierdole,a już myślałem,że to ta jedyna.Jak o niej wspomniałem widziałem ten błysk w twoich ślepiach i ogółem jakoś zachowujesz się ostatnio dojrzale,aż niepodobne do ciebie.Kochasz ją,prawda?
-Prawda-odrzekłem i napiłem się wody.
-Tego kwiatu jest pół światu-powiedział Dani poważnie,ani trochę się nie zaśmiał.To był prawdziwy kumpel,nie śmiał się ze mnie,gdy miałem poważny problem,pomagał mi.
-Właśnie dobrze wiesz ile miałem kobiet i myślę,że zauważyłeś,że żadną się tak mega nie zainteresowałem.
-Ona wie,że na nią lecisz?-uśmiechnął się i uderzył kijem.
-Wie,że mi się podoba.
-A ty jej?
-Nie wiem.
-Na pewno.
Zamyśliłem się.Dani nie wie,że moja wybranka woli dziewczyny,i wolę żeby nie wiedział.Niby był teraz poważny i starał się mi pomóc,ale wiem,że zaraz by wszystkim rozgadał i,że by się ze mnie śmiał gdybym mu powiedział ,że zakochałem się w lesbijce.
Około 18 wróciłem do domu Hannah i Lily.W domu panowała cisza.Postanowiłem to zmienić.Puściłem głośno muzykę,a chwilę później zjawiła się tu Lily.
-Robimy imprezę?
-Co?Tutaj?-wykrzyczała.
-Tutaj.
-No dobrze.
Z dwie godziny później w domu Lily panował okropny harmider,przeszło tutaj tornado,dosłownie.Muzyka była tak głośna,że nawet sąsiedzi przyszli się skarżyć,mimo iż sąsiedzi Lily mieszkali z 300 m od domu.Lily miała wokół święty spokój,zazdrościłem jej tego.
Jak na razie nie wypiłem nic i ogromnie się z tego cieszę.Lily zniknęła mi gdzieś z oczu na parę minut,ale potem się zjawiła.Tak,nie potrafiłem spuścić jej z oczu,wyglądała tak ślicznie.
-Jak się bawisz?-spytałem.
-Jest ok,pijemy?Zamierzam zapomnieć o Hannah.-odparła.
-Coś się stało?
-Nie,nic.
Podeszliśmy do barmana(nasza impreza była super zorganizowana).Zamówiliśmy po mocnych drinkach,a parę minut później już mi się kręciło w głowie,wydawało mi się ,że Lily też....
Rano,gdy się obudziłem w sypialni Lily nie wiedziałem co się dzieje.Leżałem nagi,bałem się spojrzeć w lewo...
***
Podoba się rozdział?Bo mi bardzo ,już się biorę za pisanie następnego aż i mam nadzieję,że nie możecie się doczekać :)

BOSKO :) KOŃCÓWKA ŚWIETNA JAK CAŁY ROZDZIAŁ :) CZEKAM NA NEXT !!!
OdpowiedzUsuńŚwietny! Nie wiem jak to się stało, że nie miałam powiadomień o Twoich nowych rozdziałach xd czekam na kolejny wspaniały rozdział no i wpadnij do mnie jak chcesz :)
OdpowiedzUsuń