niedziela, 3 lipca 2016

Rozdział Siódmy

Lily

Gdy się obudziłam byłam trochę...zmieszana?Tak!To było doskonale ujęte słowo,ale także miałam ogromnego kaca,więc od razu wstałam i chciałam się udać do kuchni po proszek na ból głowy.Jednakże spostrzegłam,że jestem naga,a kiedy się odwróciłam:zamarłam.
Moim oczom ukazał się Neymar,który zaraz potem się przebudził i był tak samo zaskoczony co można było odczytać z jego wyrazu twarzy.
-Co ja robię?-spytał.Liczyłam na to,że chociaż on będzie wiedział co się wydarzyło,ale chyba jednak nie mam na co liczyć.Mój los niestety znów się do mnie nie uśmiechnął.
-Nie mam pojęcia-przyznałam szczerze.Bo tak było,nie wiedziałam co się właśnie stało,ale wiem jedno:Nigdy więcej się tak nie spiję.
-Czy my..-urwał,bo mu przerwałam.
-Nie wiem!Nie myślmy o tym,okej?-spytałam.
-Jak to nie myśl?Spaliśmy ze sobą,a ty chcesz o tym zapomnieć?
-Może dlatego,że nic nie pamiętam z tej nocy-odparłam.-Boże,przecież ja niedługo biorę ślub-przyznaję.-Umówię się do ginekologa,on potrafi stwierdzić czy ze sobą spaliśmy.-dodaję.Chciałabym wiedzieć to tuż przed ślubem,żeby powiadomić o tym moją narzeczoną,która niedługo miała wrócić z podróży.
-Dobra-powiedział i wyszedł z ubraniami w ręku.Poszedł nagi,jego ciało jest seksownie nie przyznam,ale on się nigdy nie dowie,że tak myślę.Po moim cholernym trupie.I tak nie wiem co czuję,a co dopiero ,gdybym mu się przyznała.
Biorę długi i zimny prysznic podczas,którego sporo myśli,które co chwilę wędrują do mojego niby przyjaciela.Co jeśli faktycznie z nim spałam?Co zrobię? Powiem Hannah?Co ja gadam?Przecież nie mogłam się z nim przespać..a może?

Kiedy schodzę na dół do kuchni nie widzę nigdzie Neymara.Czuję ulgę,bo nie wiedziałabym jak się mam zachować w stosunku do niego.Był czas kiedy byłam pewna,że chciałabym tylko przyjaźni,ale Neymar momentami potrafił być taki słodki i uroczy,widziałam jak się stara.Nawet dla Hannah był miły,a ona nie dostrzegła tego,że mu się podobam.A może już nie?Może już mu się nie podobam?Czuję gulę w gardle,nie wiem dlaczego,ale czułabym się mega źle i totalnie zraniona,gdyby tak się stało.
Biorę proszek przeciwbólowy i popijam go wodą.Następnie dzwonie do ginekologa,który ma czas dopiero jutro o 10.To i tak dobrze,czasami potrafił umówić mnie na za tydzień,więc się cieszę.Hannah wraca za parę dni,więc zdążę się dowiedzieć jak było.Kiedy idę na górę wysuszyć włosy i znaleźć coś ogarniętego dla siebie,bo naprawdę nie mam głowy do mody dziś.
Wchodzę do sypialni i ścielę łóżko,a moim oczom ukazuje się prezerwatywa.Zamarłam,ale zastanawiałam się dlaczego nie jest zużyta skoro ze sobą spaliśmy?Teraz istnieje jeszcze większe prawdopodobieństwo,że ze sobą nie spaliśmy.Oddycham z ulgą i udaję się z radością do łazienki,aby wysuszyć włosy.Ta myśl naprawdę poprawia mi humor,jestem taka zadowolona,że nie zdradziłam Hannah,że rysuje mocniejszy makijaż i stwierdzam,że wyglądam naprawdę ślicznie.Zakładam do tego moją nową granatową sukienkę,którą kupiłam,gdy byłam na zakupach z Hannah.Bardzo spodobała jej się ta sukienka i powiedziała,że na niej nie będzie tak dobrze leżała jak na mnie,więc ją kupiłam.Gdy wychodzę na miasto na zakupy spożywcze dzwoni do mnie Hannah:
-Hallo?
-Hej Lily!Przepraszam,że w ogóle nie dzwonię,ale nie mam zbytnio czasu i teraz jest to samo.Dzwonię do ciebie,żeby cię powiadomić,że przyjadę za dwa dni,a potem wyruszamy.Tęsknie za tobą i nie mogę się doczekać aż cię w końcu zobaczę.
-Oh,Hannah kocham cię..-mówię
-Ja też cię bardzo kocham,ale muszę już lecieć,przepraszam,do zobaczenia wkrótce!-mówi i rozłącza się.
-Do zobaczenia -mówię sama do siebie,trochę smutna.
Cieszę się w sumie,że Hannah udało się skrócić swój pobyt,ale wciąż nie jestem pewna co do swoich uczuć i nie wiem co mam począć.
Kiedy wchodzę do mieszkania na kanapie w salonie siedzi Neymar.Zastygam.Nie wiem co mam zrobić,ale nagle on mnie dostrzega i wstaje.Zanoszę zakupy do kuchni i je rozpakowuję totalnie olewając jego obecność.Mimo to on idzie za mną.
-Żałujesz?-pyta.
-Czego?-odpowiadam pytaniem.
-Naszej nocy-mówi.O czym on gada?
-Przecież ze sobą nie spaliśmy-oznajmiam. 
-Spaliśmy,przypomniałem sobie-odrzeka.Jak to możliwe?Przecież prezerwatywa była nie używana.
-Dlaczego kłamiesz?-pytam.
-Ja kłamię?
-Tak,kłamiesz,znalazłam nieużywaną prezerwatywę-mówię z triumfalnym uśmiechem.
-Jeśli będziesz chciała poznać jak naprawdę było,daj znać-oznajmia i wychodzi zostawiając mnie samą.Jestem zaskoczona jego zachowaniem,a może jednak ma rację?Podpowiada mój wewnętrzny głosik.Nie,nie ma,podpowiada mi ten drugi i tego właśnie się trzymam.

Następnego ranka zrobiłam sobie śniadanie,wzięłam prysznic i wysuszyłam włosy.Postanowiłam,że dzisiaj założę białe spodnie i krótką,granatową bluzkę sięgającą mi do pępka.Nie chciało mi się jakoś specjalnie stroić więc założyłam do tego białe trampki.Miałam dość szpilek po ostatniej imprezie,której nie pamiętam,ale coś czuje,że z parkietu nie schodziłam...
Kiedy wyszłam z mieszkania ruszyłam do mojego samochodu,który Hannah mi kupiła.Czasami czułam się źle,że to ona mnie utrzymywała,ale jej to nie przeszkadzało.Co jeśli okaże się,że jednak spałam z Neymarem ,jak Hannah na to zareaguje?
Nie chciałam o tym myśleć,ale rozważałam te opcje.Nie wiem,nie pamiętam co się tej nocy wydarzyło,ale mam nadzieję,że nic i,że moje stosunki z Neymarem wrócą do normy i,że znowu będziemy się przyjaźnić jak kiedyś.Ale czy tego chce?Chcę się z nim tylko przyjaźnić?A może chcę czegoś więcej?Prawda jest taka,że w jego obecności czuję się bezpieczna i pewna siebie.Nie wstydzę się przy nim mylić czy coś źle zrobić.Niestety,nie czuję tego przy Hannah,co się ze mną do jasnej cholery dzieje?
 Kiedy docieram do budynku,gdzie mój ginekolog pracuje wychodzę niezgrabnie z samochodu.Wchodzę do środka i od raz pukam,jestem punkt 10,więc to robię.
-Dzień Dobry-mówię z uśmiechem.
-Witaj Lily-odpowiada ten sympatyczny mężczyzna.-Coś się stało?Dzwoniłaś z takim lękiem...
-Nie,po prostu.Byłam na imprezie,na której się nieźle spiłam,a rano się obudziłam z kolegą w łóżku..
-Przecież jesteś..
-Wiem-przerywam mu.
-No cóż,sprawdźmy to.
Po jakimś czasie lekarz w końcu mówi:
-Tak,w ostatnim czasie uprawiałaś seks.
Poczułam gulę w gardle.Zdradziłam Hannah.Zdradziłam Hannah.Zdradziłam Hannah.Zdradziłam Hannah.Ale,w sumie zrobiłam to nieświadomie,bo gdybym była świadoma w życiu bym tego nie zrobiła,prawda?
-yyy dobrze,dziękuję.-powiedziałam,ubrałam się i galopem wyszłam z gabinetu.Od razu zadzwoniłam do razu zadzwoniłam do Neymara.
-Hallo?-usłyszałam po drugim sygnale.
-Hej,możemy się spotkać?-zapytałam.
-Oczywiście,mogę do ciebie przyjechać za pół godziny.
-Świetnie-powiedziałam i rozłączyłam się.Natychmiast pojechałam do mieszkania,które już niebawem pewnie nie będzie moim mieszkaniem,bo Hannah od razu mnie stąd wyrzuci.Bo tak pewnie będzie prawda?
Po paru minutach Neymar wchodzi do salonu i siada naprzeciwko mnie.
-Po co chciałaś się spotkać?-zapytał,ale ja wiedziałam,że on wie dlaczego.Tylko się tak zgrywał,byłam tego w stu procentach pewna.
-Opowiedz mi,opowiedz mi co się wydarzyło-odparłam.
-No cóż,nie pamiętam dokładnie tej nocy,tylko urywki-mówi.-Ale pamiętam,że chciałaś ,żebym poszedł z tobą na górę,więc poszedłem.Byliśmy totalnie pijani.Chciałaś ze mną uprawiać seks,na początku byłem przeciwny,ale ty...zaczęłaś się rozbierać.
-Dlaczego znalazłam nie zużytą prezerwatywę?-zapytałam,bo cholernie chciałam znać odpowiedź na to pytanie.
-Ponieważ chciałaś to robić bez-odrzekł.
-Bez?!I ty mi na to pozwoliłeś?A co jeśli...co jeśli jestem w ciąży?-pomyślałam i powiedziałam.
-Byłem pijany,z resztą ty też,to nie jest tylko moja wina-powiedział,a ja przyznałam w głowie mu racje.To nie jest przecież jego wina.Ja też była nachlana w trzy dupy i jak on to ujął to ja chciałam uprawiać seks.Szkoda tylko,że nie pamiętam swojego pierwszego razu z mężczyzną.
-Przepraszam-mówię.
-Ja też-odrzeka.
Przytulam go.Bez powodu.Oboje popełniliśmy błąd i zdaję sobie z tego sprawę,oboje jesteśmy winni.
-Wiesz,że cię kocham?-pyta Ney.
-Co?-wstaję.
-Kocham Cię,już od dawna.Właściwie to zakochałem się w tobie od pierwszego wejrzenia-odrzekł.-Nigdy nie sądziłem,że to możliwe-dodaje.
Nie wierzę w jego słowa,jednakże,ja też do niego coś czuję tylko,że nie jestem pewna czy to miłość.
-Ja ciebie chyba też-mówię szeptem jednakże on to słyszy i uśmiecha się do mnie.Nie wiem czy dobrze zrobiłam mówiąc mu,co czuję,ale chyba dobrze się stało.
***
Tradycyjnie przepraszam za to,że długo nie pisałam i,że nie była aktywna.Wiem,że zawsze obiecuję poprawę i w tym przypadku też tak jest.Zupełnie jak przy spowiedzi nie?
Co sądzicie?Przepraszam,nie wiem co się dzieje z czcionką :(

2 komentarze: