-Ale odwzajemniałaś pocałunki.
Spojrzałem na nią,stresowała się czymś.Czy jej oczy mogły kłamać?
-Nie wiem-odpowiedziała cicho.
-Jak to nie wiesz?!
-Wiem,że to ci się może wydawać dziwne,ale zawsze wolałam się całować z dziewczynami,z chłopakami nigdy nie poczułam tego czegoś-przyznała.
-A teraz?
Nie odpowiadała.
-Jak było teraz?!-spytałem troszeczkę głośniej,wyraźnie zdenerwowany.
-Sama nie wiem-powiedziała znowu cicho.
-Jak możesz nie wiedzieć?!?!-krzyknąłem,a ona się przestraszyła.
Widać,że nie gotowała się do odpowiedzi,więc po prostu zacząłem się ubierać i po chwili wyszedłem,zostawiłem ją samą.
Następnego dnia byłem mega zmęczony.Jednakże osoba,która właśnie do mnie dzwoniła tego nie rozumiała i dodzwaniała się do mnie już dobre pół godziny.W końcu postanowiłem odebrać.
-Hallo?-spytałem wciąż zaspany.
-No hej,kochanie!Miałeś do mnie zadzwonić w sprawie dzisiejszej kolacji..-odezwała się Britney.
-A no,byłem zmęczony-przyznałem.
-Dobrze,no więc jak?-zapytała.
-Raczej mogę pójść.
Od razu pomyślałem o tym,że to by była dobra okazja,aby zerwać z tą cholerną babą.O niczym innym nie marzę.
-Parę dni temu otworzyli nową restaurację,wiesz o którą mi chodzi?-zapytała.
-Tak,tak wiem.-odpowiedziałem.
-Super to podjedziesz po mnie o 19?-spytała.
-Pewnie-odpowiedziałem.
-To do zobaczenia!-powiedziała,a ja się rozłączyłem.
Britney poznałem parę miesięcy temu,zapoznała nas moja koleżanka.Britney od razu mi się spodobała,ale po tym czasie zauważyłem,że jest pusta i myśli tylko o sobie.Nie cierpię jej.
 No cóż,pora wstać z łóżka,zerknąłem na zegarek była godzina 11.23.Dzisiaj treningu nie miałem(na szczęście).Zszedłem na dół i coś zjadłem ,a następnie udałem się pod prysznic.Całą noc  nie mogłem spać przez tę kobietę,co mam teraz zrobić?Zapomnieć?Tak,to jest najlepsze rozwiązanie!
Parę godzin później wyszedłem z domu i ruszyłem do samochodu.Cały czas układałem sobie jak to wyjaśnić Britney,że nie chcę już z nią być.Ta kobieta była głupia,więc nie wiem czy by się zorientowała,że z nią zrywam,ale okej.
Kiedy podjechałem pod jej mieszkanie Britney błyskawicznie wyszła i wsiadła do samochodu.
-Cześć misiu pysiu!-powiedziała i pocałowała mnie,namiętnie.Nie zdążyłem zareagować,a położyła dłoń na moich kolanie,postanowiłem się od niej szybko oderwać.
-Hej-powiedziałem i ruszyłem.
Całą drogę grała muzykę dość głośno,bo nie chciałem rozmawiać z Britney,lecz kiedy już dojechaliśmy musiałem ją zciszyć.
Wysiedliśmy z samochodu i weszliśmy do środka,usiedliśmy przy zarezerwowanym stoliku.
-Pięknie tu-powiedziała Britney.
-Mnie też się podoba-odparłem.
Kiedy zamówiliśmy,Britney zaczęła opowiadać jak to cudownie jest u niej w mieszkaniu po remoncie.
-..musisz tam wpaść-powiedziała i puściła i oczko.
-Właściwie to chciałbym ci coś powiedzieć-zacząłem.
-Ja też-powiedziałam.-Ale ty pierwszy.
-Nie,nie,nie ma sprawy,ty pierwsza-powiedziałem.
-Więc...jesteśmy już razem parę  miesięcy i..-urwała,a ja miałem nadzieję,że może jej też nie odpowiada ten związek.
-I?-zapytałem.
-Może byś mi się oświadczył?-spytała.A mnie zamurowało.Ona mówi serio?Jejuu,co za baba.
-Serio?-zapytałem.
-Serio,wiesz czuję do ciebie to coś i wierzę,że ty do mnie też,strasznie do siebie pasujemy,mega mnie pociągasz,a ja widzę w twoich oczach,że ja ciebie też-powiedziała.
Właściwie to..-urwałem,bo siadła mi na kolanach i zaczęła całować.Cholera!Wiadomo,odwzajemniałem pocałunki,ale w sumie żałuję.
Kiedy się jej wyrwałem ta szepnęła:
-Na górze jest hotel.
-Ale...-znów mi przerwała.
-Za 20 minut,w pokoju nr.116-powiedziała.
To było zaplanowane.Wiedziałem!
Zostałem sam na krześle i zastanawiałem się co robić.Kurde!Co za wariatka!
Udałem się na zewnątrz,spotkałem tam śliczną brunetkę,która paliła papierosa.
-Chcesz?-spytała.
-Ah,mogę-powiedziałem.
Wiem,że palenie zabija i w ogóle,ale jestem tak zdenerwowany,że już mi wszystko jedno co zrobię.Britney wyprowadziła mnie z równowagi i to porządnie.Nie wytrzymuje z nią.W sumie to trochę moja wina,bo odwzajemniałem jej pocałunki,jestem kretynem.
-Jestem Nicole-powiedziała i podała mi rękę.
-Neymar-uścisnąłem.
-Stresujesz się czymś?-zapytała.
-Właściwie to tak-powiedziałem.
-To pomaga-powiedziała,a ja się zaciągnąłem.Nicole była piękną kobietą,a jej uśmiech potrafił powalać. 
-Oj tak-powiedziałem.-Nicole,masz może chłopaka?-zapytałem.
-Mam...-powiedziała,ale jej przerwałem zacząłem ją całować.Tak właśnie działałem na kobiety,Nicole odwzajemniała pocałunki mimo iż miała chłopaka.Może nawet trochę przypominała mi Lily,chociaż miałem pewność,że woli facetów.Zaraz,a może ściemnia?Jestem jakiś walnięty,to że jedna dziewczyna,która mi się mega podobała była lesbijką nie znaczy ,że teraz wszystkie będą.Ogarnij się,ogarnij.
Oderwałem się od Nicole.
-Zamówić pokój?-spytałem.
-Możesz-powiedziała i złapała mnie za rękę.
Po chwili wparowaliśmy do pokoju i zaczęliśmy się całować.Nie wiem co we mnie wstąpiło,może to ta niechęć do Britney?Mega mnie wkurzyła,a ja się chciałem na niej zemścić?Nie wiem co mam o tym myśleć.Wiem,że zachowałem się źle,ale ona mnie do tego podkusiła,po prostu.
Lily taka nie jest.-usłyszałem wewnątrz siebie głos.To prawda,Lily wydawała się bardzo nieśmiałą i niewinną osobą,a Britney?Britney to po prostu zwykła suka.Nienawidzę jej i jest mi przykro,że tak myślę,ale taka właśnie jest prawda.
Po jak to ująć... ,,szybkim numerku" z Nicole wyszedłem z pokoju.Na korytarzu spotkałem Britney,oczywiście,no bo kogo?
-Ney!Gdzieś ty był?-spytała trochę wściekła.
-Na pewno nie tam gdzie ty-wyznałem.
-Słucham?-zapytała niewinnie.
-To co słyszysz,a jeszcze jedno:koniec z nami-wydusiłem coś co mnie dusiło od środka już dłuższy czas.
-Ale jak to?-spytała niewinnie.
Naprawdę,po raz pierwszy widzę tę kobietę z taką miną niewiniątka.Zawsze była taka śmiała,odważna,dwulicowa.Wspominałem już,że jej nie cierpię?
-Nie udawaj,wiesz o co mi chodzi-powiedziałem.
-Dlaczego?-spytała z miną jakby się miała zaraz rozpłakać.
-Bo cię nie znoszę-powiedziałem.
I nagle zza drzwi,z których przed chwilą wyszedłem pojawiła się Nicole.I wtedy rozpętało się piekło.Zobaczyłem w oczach Britney nienawiść skierowaną w stronę Nicole.
-Jak mogłeś?-spytała znowu niewinnie Britney.
-Nie udawaj!Sama nie zdradzałaś na prawo na lewo,a byłaś ze mną tylko dla sławy!-wykrzyczałem jej prosto w twarz.
-Ney,ale ja..-wyjąkała.
-Żegnam.-powiedziałem i odszedłem.Słyszałem tylko swoje imię ,ale nie odwróciłem się.
Po chwili wparowaliśmy do pokoju i zaczęliśmy się całować.Nie wiem co we mnie wstąpiło,może to ta niechęć do Britney?Mega mnie wkurzyła,a ja się chciałem na niej zemścić?Nie wiem co mam o tym myśleć.Wiem,że zachowałem się źle,ale ona mnie do tego podkusiła,po prostu.
Lily taka nie jest.-usłyszałem wewnątrz siebie głos.To prawda,Lily wydawała się bardzo nieśmiałą i niewinną osobą,a Britney?Britney to po prostu zwykła suka.Nienawidzę jej i jest mi przykro,że tak myślę,ale taka właśnie jest prawda.
Po jak to ująć... ,,szybkim numerku" z Nicole wyszedłem z pokoju.Na korytarzu spotkałem Britney,oczywiście,no bo kogo?
-Ney!Gdzieś ty był?-spytała trochę wściekła.
-Na pewno nie tam gdzie ty-wyznałem.
-Słucham?-zapytała niewinnie.
-To co słyszysz,a jeszcze jedno:koniec z nami-wydusiłem coś co mnie dusiło od środka już dłuższy czas.
-Ale jak to?-spytała niewinnie.
Naprawdę,po raz pierwszy widzę tę kobietę z taką miną niewiniątka.Zawsze była taka śmiała,odważna,dwulicowa.Wspominałem już,że jej nie cierpię?
-Nie udawaj,wiesz o co mi chodzi-powiedziałem.
-Dlaczego?-spytała z miną jakby się miała zaraz rozpłakać.
-Bo cię nie znoszę-powiedziałem.
I nagle zza drzwi,z których przed chwilą wyszedłem pojawiła się Nicole.I wtedy rozpętało się piekło.Zobaczyłem w oczach Britney nienawiść skierowaną w stronę Nicole.
-Jak mogłeś?-spytała znowu niewinnie Britney.
-Nie udawaj!Sama nie zdradzałaś na prawo na lewo,a byłaś ze mną tylko dla sławy!-wykrzyczałem jej prosto w twarz.
-Ney,ale ja..-wyjąkała.
-Żegnam.-powiedziałem i odszedłem.Słyszałem tylko swoje imię ,ale nie odwróciłem się.
*Parę dni później*
Nadal myślałem o Lily.Co gol w głębi serca dedykowałem jej,myślę,że nigdy nie zapomnę o kobiecie,która jako pierwsza i mam nadzieję ostatnia dała mi kosza.Może,gdyby jednak wolała mężczyzn by mi go nie dała?Może nie powinienem mieć z tego powodu doła?Nie wiem,nic już nie wiem.Lily wydawała mi się idealna,ale w życiu nie mogłaby mnie pokochać,ale coś w głębi serca mówiło mi,że tak nie jest.Niby czemu odwzajemniła mój pocałunek?To było piękne,chciałbym znowu to poczuć.Wiedziałem,że to było magiczne i chciałbym potwierdzić swoją teorię.
Parę minut później byłem pod domem Lily.Bardzo chciałbym,aby powiedziała mi prawdę,czy też to poczuła?
Wysiadłem z samochodu i zadzwoniłem do domu,w drzwiach ukazała mi się piękna blondynka.
-Tak?-zapytała.
-Mieszka tu może Lily?-zapytałem.
No nie ukrywam,byłem trochę zdziwiony,że ujrzałem tutaj tę dziewczynę.Nawet bardzo,może jednak nie powinienem był przychodzić?
-Tak,mieszkamy tutaj razem.
Zrozumiałem w tym momencie,że nie powinienem był przychodzić.
***
Anonimki!
Już możecie komentować,przepraszam,że od razu nie kliknełam tej opcji,zawsze na nowym blogu zapominam.Wielkie sorki.
Myślę,że rozdział nie jest taki kiepski,ale idealny też nie jest.Co myślicie?Jak wrażenie po ZP dla Messiego?
Ludziska,jesteście kochani.Naprawdę!Dziękuję za wszelkie komentarze i wyświetlenia ,do poniedziałku! 

Bosko :)
OdpowiedzUsuńDzis next :) super :)
OdpowiedzUsuńŚwieny :) czekam z niecierpliwością na next ! <3
OdpowiedzUsuńZapraszał także do mnie w wolnej chwili, pozdrawiam! ;)